Duda nie chce grać dla PiS

Po marszu w obronie telewizji Trwam kontakty między PiS a NSZZ „Solidarność" ochłodziły się. Szef związku chce zerwać z wizerunkiem partyjnej przybudówki

Aktualizacja: 22.10.2012 04:08 Publikacja: 22.10.2012 04:08

Piotr Duda nie pojawi się na dzisiejszej debacie ekonomicznej Prawa i Sprawiedliwości

Piotr Duda nie pojawi się na dzisiejszej debacie ekonomicznej Prawa i Sprawiedliwości

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Dziś w Ursusie odbędzie się druga debata ekonomiczna Prawa i Sprawiedliwości poświęcona sytuacji na rynku pracy. Podczas niej zabraknie jednak szefa związkowców Piotra Dudy. – Pan przewodniczący nie może przyjechać do Warszawy, bo w tym samym czasie ma zaplanowane inne spotkanie z jednym z branżowych związków zawodowych – twierdzi w rozmowie z „Rz" Marek Lewandowski, rzecznik prasowy „S".

Nieoficjalnie jednak w związku mówi się o tym, że Duda obraził się na Kaczyńskiego za formę, w jakiej został zaproszony. – O tym, że będzie debata, wiadomo już od dwóch tygodni, a Duda dostał zaproszenie dopiero w ostatni piątek, i to w dodatku e-mailem. Szef uznał, że w ostatniej chwili nie będzie zmieniał całego kalendarza, bo prezesowi PiS nagle przyszło do głowy, że na debacie przydałby się związkowiec – mówi nieoficjalnie jeden ze współpracowników Dudy.

Posłowie PiS jednak uważają, że problemu z jego dzisiejszą nieobecnością nie ma.

– Oczywiście lepiej by było dla samej debaty, gdyby szef  „Solidarności" był na niej obecny, ale rozumiemy, że zatrzymują go inne obowiązki – mówi poseł Stanisław Szwed (PiS) i zapewnia, że rozmawiał w ten weekend z Piotrem Dudą, który twierdził, że bardzo chciałby być na debacie. – Poprosił mnie nawet o materiały po konferencji – dodaje parlamentarzysta.

Związkowcy mówią jednak o tym, że konflikt między szefem związku a prezesem PiS ciągnie się już od wrześniowego marszu „Obudź się, Polsko" w obronie telewizji ojca Rydzyka. Wzięło w nim udział kilkadziesiąt tysięcy osób, w tym około 20 tys. to członkowie „S".

Podczas marszu Jarosław Kaczyński zamierzał ogłosić swojego kandydata na premiera. Nieoczekiwanie podczas poprzedzającego marsz kongresu PiS prezes partii zadeklarował, że ogłosi go dwa dni później. W „S" mówi się o tym, iż Duda zagroził wówczas, że jeśli Kaczyński przedstawi kandydata, szef związku oficjalnie przeciwko niemu zaprotestuje.

– Naszemu przewodniczącemu nie podobało się, że Kaczyński chce wykorzystać naszą obecność do budowania swojej pozycji. My przyjechaliśmy na marsz nie z powodów politycznych, ale pragmatycznych – nie podoba nam się to, co dzieje się w Polsce, i chcieliśmy dać temu wyraz – mówi związkowiec.

Zdaniem politologa Rafała Chwedoruka Duda po marszu zauważył, że znów zaczyna być postrzegany jako zaplecze PiS i postanowił wrócić na pozycję „pragmatycznego związkowca". – Dopóki nie ma gwarancji, że Prawo i Sprawiedliwość będzie rządzić, szef „Solidarności" woli nie zadzierać z obecną władzą. Jak dotąd i Tusk, i Platforma w miarę łagodnie się z nim obchodzą, więc ma nadzieję, że w ten sposób łatwiej będzie mu coś ugrać – tłumaczy Chwedoruk.

Podobnego zdania jest Wojciech Jabłoński, politolog z UW.

– Duda zaczyna grać na siebie. Prawdopodobnie obejrzał taśmy z marszu. Zobaczył, że podczas niego wypadł lepiej niż Kaczyński i stwierdził, że chce stać z nim w jednym szeregu, jeśli doszłoby do ewentualnego zjednoczenia prawicy – tłumaczy ekspert i dodaje, że szef „S", nie będąc oficjalnie w polityce, chce nadawać ton debacie publicznej.

Nie oznacza to jednak, że związkowy lider myśli o wejściu do świata polityki. Zdaniem ekspertów Duda ma cały czas w pamięci nieudany romans AWS z polityką, który skończył się marginalizacją związku. – Aby wejść do polityki, „Solidarność" potrzebowałaby bliższych kontaktów z PiS. Kiedy jednak tego nie chce, może próbować dyktować warunki politykom opozycyjnej partii – podsumowuje Chwedoruk.

Dziś w Ursusie odbędzie się druga debata ekonomiczna Prawa i Sprawiedliwości poświęcona sytuacji na rynku pracy. Podczas niej zabraknie jednak szefa związkowców Piotra Dudy. – Pan przewodniczący nie może przyjechać do Warszawy, bo w tym samym czasie ma zaplanowane inne spotkanie z jednym z branżowych związków zawodowych – twierdzi w rozmowie z „Rz" Marek Lewandowski, rzecznik prasowy „S".

Nieoficjalnie jednak w związku mówi się o tym, że Duda obraził się na Kaczyńskiego za formę, w jakiej został zaproszony. – O tym, że będzie debata, wiadomo już od dwóch tygodni, a Duda dostał zaproszenie dopiero w ostatni piątek, i to w dodatku e-mailem. Szef uznał, że w ostatniej chwili nie będzie zmieniał całego kalendarza, bo prezesowi PiS nagle przyszło do głowy, że na debacie przydałby się związkowiec – mówi nieoficjalnie jeden ze współpracowników Dudy.

Polityka
Donald Tusk podsumował pierwszy rok rządu. „Wiemy, jakie są priorytety”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Sondaż: Jak wielu Polaków jest rozczarowanych Donaldem Tuskiem?
Polityka
Piotr Serafin dla „Rzeczpospolitej”: Unijny budżet to polityka zapisana w cyfrach
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Hołownia w Helsinkach, czyli cała naprzód na północ