Dziś w Ursusie odbędzie się druga debata ekonomiczna Prawa i Sprawiedliwości poświęcona sytuacji na rynku pracy. Podczas niej zabraknie jednak szefa związkowców Piotra Dudy. – Pan przewodniczący nie może przyjechać do Warszawy, bo w tym samym czasie ma zaplanowane inne spotkanie z jednym z branżowych związków zawodowych – twierdzi w rozmowie z „Rz" Marek Lewandowski, rzecznik prasowy „S".
Nieoficjalnie jednak w związku mówi się o tym, że Duda obraził się na Kaczyńskiego za formę, w jakiej został zaproszony. – O tym, że będzie debata, wiadomo już od dwóch tygodni, a Duda dostał zaproszenie dopiero w ostatni piątek, i to w dodatku e-mailem. Szef uznał, że w ostatniej chwili nie będzie zmieniał całego kalendarza, bo prezesowi PiS nagle przyszło do głowy, że na debacie przydałby się związkowiec – mówi nieoficjalnie jeden ze współpracowników Dudy.
Posłowie PiS jednak uważają, że problemu z jego dzisiejszą nieobecnością nie ma.
– Oczywiście lepiej by było dla samej debaty, gdyby szef „Solidarności" był na niej obecny, ale rozumiemy, że zatrzymują go inne obowiązki – mówi poseł Stanisław Szwed (PiS) i zapewnia, że rozmawiał w ten weekend z Piotrem Dudą, który twierdził, że bardzo chciałby być na debacie. – Poprosił mnie nawet o materiały po konferencji – dodaje parlamentarzysta.
Związkowcy mówią jednak o tym, że konflikt między szefem związku a prezesem PiS ciągnie się już od wrześniowego marszu „Obudź się, Polsko" w obronie telewizji ojca Rydzyka. Wzięło w nim udział kilkadziesiąt tysięcy osób, w tym około 20 tys. to członkowie „S".