Wipler oficjalnie bez immunitetu. "Niech mi postawią zarzuty"

Komisja regulaminowa i spraw poselskich uznała, że Przemysław Wipler poprawnie i skutecznie zrzekł się immunitetu. Śledczy mogą teraz postawić zarzuty posłowi.

Publikacja: 07.05.2014 17:18

Przemysław Wipler

Przemysław Wipler

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

O uchylenie immunitetu byłemu posłowi PiS wnioskował prokurator generalny w związku ze sprawą bójki pod jednym z warszawskich klubów. Pismo od Andrzeja Seremeta wpłynęło do Sejmu na początku marca. Posłowie nie musieli jednak głosować w tej sprawie, ponieważ Wipler immunitetu zrzekł się sam.

Dziś Komisja regulaminowa i spraw poselskich stwierdziła formalną poprawność oświadczenia o zrzeczeniu się przez niego immunitetu. - Chcę, żeby ta sprawa została jak najszybciej zamknięta i żeby wszystkie fakty, od których minęło już pół roku, poznała opinia publiczna. Tego się domagam i tego też domagałem się od Andrzeja Seremeta, bo bardzo delikatnie mówiąc, prokuratura działała opieszale - komentuje "Rz" Wipler.

Poseł wyraża też nadzieję, że "sprawa pójdzie szybko i nie będzie elementem rozgrywek politycznych prowadzonych przez prokuraturę czy policję". Wipler nie rozumie też opieszałości, z jaką pracowała sejmowa komisja. - Minęło już pół roku od wszystkich zdarzeń. Ja formalnie zrezygnowałem z immunitetu już dwa miesiące temu. Formalne sprawdzanie, czy zrobiłem to prawidłowo, to absurd. Co oni badali? Poprawność podpisu? To jakiś kosmos - mówi.

Jak przyznaje w rozmowie z "Rz", jego celem jest oczyszczenie dobrego imienia i doprowadzenie do sytuacji, w której opinia publiczna pozna wszystkie fakty. - Łącznie z nagraniami z monitoringu. W trakcie ostatniego pół roku było wiele przypadków, w których pokazywano monitoring, a w tej, bez żadnych wiarygodnych powodów, nie pokazano - podkreśla polityk. - Z jednego prostego powodu. Te nagrania bardzo rozchodzą się z wersją policji - dodaje.

Do tej pory sam Wipler również nie miał możliwości zapoznania się z nagraniami z miejsca zdarzenia. - Ja bym wręcz chciał, żeby mi postawiono zarzuty, bo wtedy będę miał już status w tej sprawie i będę miał dostęp do wszystkich dowodów, faktów i zeznań ludzi, którzy łamali prawo tamtego wieczoru - wyznaje i zaznacza, że sam prawa nie złamał.

- Gdyby na tych nagraniach cokolwiek przeciwko mnie było, to dawno by już wyciekło. Nie takie materiały dotyczące tej sprawy były dystrybuowane do dziennikarzy - ocenia były poseł PiS. Jego zdaniem też, prokuratura nie ma pełnego materiału dowodowego i opiera się na jednostronnych relacjach. - W tym momencie jedyne dane, w oparciu o które działa prokuratura, to są de facto zeznania funkcjonariuszy, którzy przekraczali uprawnienia tamtego wieczoru - twierdzi.

Sprawa dotyczy wydarzeń z 30 października ubiegłego roku, kiedy to Wipler bawił w jednym z warszawskich klubów. Po opuszczeniu lokalu doszło do przepychanek między politykiem a policją. Funkcjonariusze twierdzą, że polityk był agresywny, zachowywał się wulgarnie i chciał im wydawać rozkazy. Policjanci zapewniali także, że nie wiedzieli, że mają do czynienia z posłem chronionym immunitetem.

Wersja Wiplera różni się od tej funkcjonariuszy. Polityk przyznał, że wraz ze znajomymi świętował piątą ciążę swojej żony. Zgodnie z jego relacją próbował on dowiedzieć się, w jakiej sprawie interweniują obecni pod klubem policjanci i pomóc ją rozwiązać. Wtedy miał zostać zaatakowany przez funkcjonariuszy. - Próbowałem interweniować, włączyć się w taki sposób, żeby ta sprawa się zakończyła. Na wstępie dosyć szybko użyto przeciw mnie gazu, przewrócono mnie na podłogę, kopano mnie w głowę, klęczano na mnie, skuto mnie kajdankami, pobito mnie. Wielokrotnie polewano mnie - był to na pewno jakiś żrący środek - byłem kopany w krocze, w plecy i po nogach - relacjonował po zdarzeniu poseł.

Śledczy uznali jednak, że zgromadzony przez nich materiał dowodowy uzasadnia podejrzenie, że poseł dopuścił się złamania prawa. Chce teraz postawić mu zarzuty zmuszania przemocą funkcjonariuszy policji do zaniechania prawnej czynności służbowej oraz naruszenia nietykalności cielesnej funcjonariuszy i znieważenia ich słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych. Śledczy zabezpieczyli nagranie monitoringu z miejsca zdarzenia, lecz do dziś nie zostało ono pokazane opinii publicznej.

O uchylenie immunitetu byłemu posłowi PiS wnioskował prokurator generalny w związku ze sprawą bójki pod jednym z warszawskich klubów. Pismo od Andrzeja Seremeta wpłynęło do Sejmu na początku marca. Posłowie nie musieli jednak głosować w tej sprawie, ponieważ Wipler immunitetu zrzekł się sam.

Dziś Komisja regulaminowa i spraw poselskich stwierdziła formalną poprawność oświadczenia o zrzeczeniu się przez niego immunitetu. - Chcę, żeby ta sprawa została jak najszybciej zamknięta i żeby wszystkie fakty, od których minęło już pół roku, poznała opinia publiczna. Tego się domagam i tego też domagałem się od Andrzeja Seremeta, bo bardzo delikatnie mówiąc, prokuratura działała opieszale - komentuje "Rz" Wipler.

Pozostało 82% artykułu
Polityka
Polityczne Michałki: Rok rządu Tuska na trzy plus, a młodzi popierają Konfederację. Żółta flaga dla koalicji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
MSZ na wojnie hybrydowej z Rosją. Kto prowadzi walkę z dezinformacją
Polityka
Sikorski pytany o polskich żołnierzy na Ukrainie mówi o „naszym obowiązku w NATO”
Polityka
Partia Razem zakończyła postępowanie dyscyplinarne ws. Pauliny Matysiak. Jest decyzja
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Sondaż: Wyborcy PiS murem za Mateuszem Morawieckim. Rządy Donalda Tuska przekonały 3 proc. z nich