Reklama

Donald Trump rządzi sytuacjami wyjątkowymi

Prezydent Donald Trump oparł swoją filozofię rządzenia na wykorzystaniu sytuacji kryzysowych. Dzięki temu działa szybko i skutecznie, ale rozszerza swoją władzę i przekształca federalne agencje według swojej wizji, a bez zgody Kongresu.

Publikacja: 11.09.2025 04:03

Patrol Gwardii Narodowej na ulicach Waszyngtonu, 7 września

Patrol Gwardii Narodowej na ulicach Waszyngtonu, 7 września

Foto: Reuters,Leah Millis

Z tego artykułu się dowiesz:

  • W jaki sposób Donald Trump wykorzystuje sytuacje kryzysowe?
  • Dlaczego prawnicy i analitycy twierdzą, że Trump naciąga definicję sytuacji wyjątkowych?
  • Jakie przepisy prawa Trump interpretuje w sposób pozwalający mu na poszerzanie władzy?
  • Jakie są potencjalne konsekwencje dalszego rozszerzania uprawnień nadzwyczajnych przez Trumpa?

Korespondencja z Nowego Jorku
– Stany Zjednoczone to kraj pogrążony w kryzysie – mówi prezydent, argumentując konieczność szybkiego działania. Powołuje się przy tym na przepisy dotyczące sytuacji wyjątkowych, których żaden z jego poprzedników – podobnie jak on w pierwszej kadencji – w czasach pokoju nie wykorzystał.

Reklama
Reklama

Trump twierdzi na przykład, że Alien Enemies Act z 1798 r., który dotyczy najazdu obcokrajowców w czasie wojny, pozwala mu deportować imigrantów, omijając prawnie przysługujący im proces sądowy. Wszystko tłumaczy walką z wenezuelskimi gangami – jego zdaniem – zalewającymi Stany Zjednoczone. – Agresywne, buntownicze tłumy gromadzą się na ulicach i atakują naszych agentów federalnych – mówił, wysyłając Gwardię Narodową na ulice Los Angeles, by „chronić” federalnych agentów przed mieszkańcami aglomeracji protestującymi przeciwko masowym łapankom na imigrantów. – Nasza stolica została opanowana przez brutalne gangi i krwiożerczych przestępców, wędrujące tłumy rozwydrzonej młodzieży, naćpanych maniaków i bezdomnych – powiedział Trump, wysyłając siły federalne na ulice Waszyngtonu.

Foto: Paweł Krupecki

Twierdzi, że International Emergency Economic Powers Act z 1977 r. pozwala mu podnosić cła, bo mamy do czynienia z „niezwykłym i nadzwyczajnym zagrożeniem”, oraz że może zwrócić się do Sądu Najwyższego z prośbą o natychmiastowe orzeczenie, bo wyjątkowa sytuacja sprawia, że nie ma czasu czekać na orzeczenie sądowe w trybie normalnym.

Reklama
Reklama

„Sytuacje wyjątkowe” i „kryzysy”, czyli jak Donald Trump naciąga prawo

„Gdy ustawodawcy zatwierdzali te przepisy, zakładali, że prezydenci będą powoływać się na nie w dobrej wierze. Określali warunki wstępne – inwazję, rebelię, zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego – ale pozostawiali prezydentowi szerokie pole manewru w definiowaniu tych kwestii” – czytamy w „New York Timesie” w artykule „Czy Trump po prostu może robić, co chce, ogłaszając sytuacje wyjątkowe”.

Problem w tym, że w wielu przypadkach prezydent i jego administracja bardzo szeroko interpretują „sytuację wyjątkową”, albo wręcz naciągają jej definicję. Bo deficyt w wymianie handlowej trwa od pokoleń i ekonomiści uważają go za coś powszechnego i zwyczajnego. Stąd sąd apelacyjny uznał, że cła podniesione na mocy dekretu prezydenckiego nie mają mocy prawnej. Imigranci, nawet zagraniczne gangi, nie są armią najeżdżającą kraj podczas wojny, a sąd apelacyjny orzekł niedawno, że administracja źle interpretuje przepisy w tej kwestii.

Czytaj więcej

Jak Rosjanie reagują na zamieszki w Los Angeles? Radość w Moskwie

Protestujący w Los Angeles nie są rebeliantami i nie zagrażają federalnym pracownikom, co uzasadniałoby prawnie wysłanie tam gwardzistów przez prezydenta. Przestępczość jest problemem w całym kraju, ale statystyki wskazują, że np. w Waszyngtonie spadła. Prezydent jednak mówi o „kryzysie przestępczości”, bo w takiej sytuacji lokalne prawo pozwala mu sięgnąć po pomoc sił wojskowych w stolicy kraju.

Czasem Trump nie ogłasza sytuacji wyjątkowej z prawnego punktu widzenia, ale powołuje się na kryzysy, które – jego zdaniem – uzasadniają jego drastyczne działania, choć ich istnienie również jest kwestią interpretacji. W jego argumentacji te kryzysy pozwalają mu np. na konfiskatę funduszy przydzielonych przez Kongres, zamykanie agencji federalnych, przekształcanie amerykańskich muzeów, ingerencję w szkolnictwo wyższe, podejmowanie prób kontrolowania Rezerwy Federalnej, zwalnianie pracowników federalnych oraz zmiany w instytucjach federalnych, tak by odpowiadały jego konserwatywnej wizji.

Teraz sędziowie muszą zdecydować, czy rzeczywiście istnieją warunki pozwalające Trumpowi na rządzenie dekretami, jak w sytuacjach wyjątkowych. Przy czym – jak zwracają uwagę komentatorzy – sędziowie mają trudne zadanie, bo „nie ma precedensów, na których mogą się oprzeć, mają do dyspozycji niejasne sformułowania ustawowe i tradycję uległości wobec władzy wykonawczej, co potencjalnie może działać na korzyść Trumpa”. „W ten sposób prezydent ma ogromną możliwość definiowania rzeczywistości” – opiniuje nowojorski dziennik.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Donald Trump chce kontrolować miasta wojskiem. Zwalcza przestępczość czy demokratów?

Co więcej, nawet jeżeli sądy uznają, że nie ma podstaw do ogłaszania sytuacji wyjątkowej, Donald Trump sprawnie posuwa się w wytyczonym przez siebie kierunku, posiłkując się kreowaniem alternatywnej rzeczywistości. Przykładowo, stwierdził, że orzeczenie sądu federalnego, który uznał jego wojnę celną za bezprawną, „dosłownie zrujnuje Stany Zjednoczone”. Partia Demokratyczna, która krytykuje i próbuje kontrolować to, co prezydent robi, zdaniem głównego doradcy Trumpa, Stephena Millera, „nie jest partią polityczną, a krajową organizacją ekstremistyczną”.

Czy ta droga prowadzi do autorytaryzmu?

Trump nie jest pierwszym prezydentem, który pod pretekstem konieczności działania w sytuacji nadzwyczajnej rozszerza sobie kompetencje. Przykładowo, w 2008 r. rząd podjął decyzję o ingerencji w instytucje finansowe, by załagodzić krach finansowy. Ale kryzys kredytów hipotecznych był katastrofą gospodarczą, która zdarza się raz na pokolenie, albo rzadziej. 

Niemniej jednak Donald Trump nadużywa definicji kryzysu i robi to w sposób ekstremalny. „Co gorsza, brak oporu ze strony Kongresu i sądów sugeruje, że niewiele, jeśli w ogóle cokolwiek, może powstrzymać Trumpa przed dalszym rozszerzaniem zakresu korzystania z uprawnień »nadzwyczajnych« w celu rozszerzania przez niego władzy” – opiniuje Paul Rosenzweig w magazynie „The Atlantic”. 

„Donald Trump wypracował sobie oszukańczą drogę do autorytaryzmu: fałszywe stany wyjątkowe przynoszą realną władzę” – podsumowuje Rosenzweig.

Reklama
Reklama

Z jego poglądem zgadza się wielu komentatorów. W wywiadzie dla „New York Timesa” Kim Lane Scheppele, profesor z Princeton, która bada pojawianie się i znikanie demokracji, wylicza autokratów wykorzystujących sytuacje kryzysowe. Ferdinand Marcos powołał się na komunistyczną rebelię na Filipinach, by przejąć stery; Recep Tayyip Erdoğan podał nieudany zamach stanu w Turcji za powód, dla którego przez dwa lata rządził dekretami; Viktor Orbán uzasadnia tłumienie praw obywatelskich na Węgrzech pandemią Covid-19, wojną w Ukrainie i kryzysem imigracyjnym. 

Z tego artykułu się dowiesz:

  • W jaki sposób Donald Trump wykorzystuje sytuacje kryzysowe?
  • Dlaczego prawnicy i analitycy twierdzą, że Trump naciąga definicję sytuacji wyjątkowych?
  • Jakie przepisy prawa Trump interpretuje w sposób pozwalający mu na poszerzanie władzy?
  • Jakie są potencjalne konsekwencje dalszego rozszerzania uprawnień nadzwyczajnych przez Trumpa?
Pozostało jeszcze 95% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Polityka
Czy Francja jest na progu rewolucji?
Polityka
Sprawa rosyjskich dronów. Rutte z apelem do Putina. „Przestań, jesteśmy gotowi”
Polityka
BRICS - Antyamerykanizm bez przekonania
Polityka
Kryzys polityczny w Japonii. A rola kraju w świecie maleje. Japoński analityk: To przygnębiające
Polityka
Emmanuel Macron ogłosił nazwisko kolejnego premiera
Reklama
Reklama