Żołnierze piechoty morskiej będą nie tylko pilnować porządku w mieście, w którym od sześciu dni trwają protesty przeciwko polityce imigracyjnej administracji Donalda Trumpa, ale będą też mogli dokonywać zatrzymań wszystkich, którzy utrudniają pracę funkcjonariuszom służb imigracyjnych w czasie nalotów na miejsca pobytu nielegalnych imigrantów oraz protestujących stawiających opór siłom bezpieczeństwa.
Donald Trump mówi, że gdyby nie wysłał wojska do Los Angeles, miasto by spłonęło
Prezydent Donald Trump zdecydował się skierować do Los Angeles ok. 700 żołnierzy piechoty morskiej, mimo sprzeciwu gubernatora Kalifornii Gavina Newsoma. Decyzja Trumpa wywołała w USA dyskusję na temat użycia sił zbrojnych USA na terytorium kraju. Protesty przeciwko polityce imigracyjnej Trumpa rozlały się już poza Los Angeles – objęły też inne miasta, w tym Nowy Jork, Chicago i Atlantę.
Szósty dzień protestów w Los Angeles przebiegł względnie spokojnie, ale w niektórych miejscach w centrum miasta doszło do aktów przemocy. W centrum Los Angeles, gdzie od wtorku obowiązuje godzina policyjna, doszło do starcia protestujących z policją. Demonstranci obrzucili policjantów petardami i kamieniami.
Czytaj więcej
Prezydent USA Donald Trump ostrzegł, że wobec organizatorów protestów w czasie parady wojskowej,...
Protesty w Los Angeles wybuchły w piątek, 6 czerwca, w związku z nalotami prowadzonymi w mieście przez służby imigracyjne. W sobotę Trump skierował do miasta 2 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej (do dziś liczba ta wzrosła do 4 tysięcy), dwa dni później podjął decyzję, że Gwardię Narodową wesprze piechota morska.