Reklama

Strefa Gazy. Zachód nie może już znieść informacji o umierających z głodu dzieciach

Od początku wojny w Gazie nie było takich nacisków na Izrael, by ją natychmiast zakończyć. I powstrzymać głód.

Publikacja: 28.07.2025 04:42

Inwazja Strefy Gazy z polecenia Beniamina Netanjahu wywołuje coraz większe kontrowersje na świecie

Inwazja Strefy Gazy z polecenia Beniamina Netanjahu wywołuje coraz większe kontrowersje na świecie

Foto: MATEUSZ WŁODARCZYK / NURPHOTO VIA AFP

Zacznijmy, wyjątkowo, od mediów. Oświadczenie z 24 lipca jest niezwykłe, nigdy takiego nie było. Czołowe międzynarodowe agencje prasowe, Reuters, AFP, AP, a także brytyjski nadawca publiczny BBC napisały, że pracującym dla nich w Strefie Gazy współpracownikom oraz ich rodzinom grozi głód. To lokalni dziennikarze, zazwyczaj Palestyńczycy, bo inni od początku wojny trwającej od 7 października 2023 roku nie mogą tam wjechać. 

Reklama
Reklama

W weekend do oświadczenia dołączył najważniejszy liberalno-lewicowy niemiecki tygodnik „Der Spiegel”, który też ma w Gazie współpracowniczkę Ghadę Al-Kurd. 

Czytaj więcej

Wojna w Gazie kolejnym testem dla Beniamina Netanjahu

„Wiemy, że tę wojnę swoim straszliwym atakiem na Izrael zaczął Hamas. Opłakujemy 1200 zabitych [Izraelczyków], myślimy o zakładnikach, których Hamas przetrzymuje w nieludzkich warunkach. Ale Izrael w odpowiedzi idzie za daleko. Dziesiątki tysięcy zabitych, głodujący ludzie, zniszczone miasta” – napisał naczelny „Spiegla”. Na okładce niemieckiego tygodnika jest tytuł: „Gaza. Zbrodnia”. 

Wstrząśnięci zachodni przywódcy. Kanclerz Merz: „Nie podoba mi się to, co armia izraelska robi w Strefie Gazy”

Także wielu zachodnich przywódców nie może już znieść kadrów cierpiących palestyńskich cywilów, informacji o dzieciach umierających z głodu i o ostrzeliwaniu tłumów czekających na pomoc humanitarną (według ONZ w kolejkach po jedzenie od maja zginęło ponad tysiąc ludzi). 

Reklama
Reklama

Sypią się deklaracje nawołujące do zakończenia wojny, w których krytykują Izrael także przedstawiciele państw go tradycyjnie wspierających. Takich jak Niemcy, które bezpieczeństwo państwa żydowskiego uznają za swoją rację stanu – powstało ono bowiem po dokonanym przez Niemców Holokauście. 

Kanclerz Friedrich Merz 13 lipca odważył się stwierdzić: „Od wielu tygodni już mi się nie podoba to, co armia izraelska robi w Strefie Gazy”. 25 maja Merz wraz z brytyjskim premierem Keirem Starmerem i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem wezwali do przerwania „katastrofy humanitarnej” i przypomnieli Izraelowi o zobowiązaniach wynikających z międzynarodowego prawa humanitarnego. 

Najwyraźniej pod wpływem katastrofalnego wizerunku międzynarodowego w niedzielę Izrael zaczął zrzuty żywności w głębi Strefy Gazy i zapowiedział tymczasowe i lokalne wstrzymywanie operacji militarnej, by ONZ mógł dostarczyć pomoc humanitarną Palestyńczykom.

– Za późno – skomentował Barak Rawid, izraelski dziennikarz pracujący dla czołowych amerykańskich mediów. I podkreślił, że rząd Beniamina Netanjahu w marcu podjął „lekkomyślną, arogancką” decyzję o wstrzymaniu pomocy międzynarodowej dla Gazy. „Trwała cztery miesiące, doprowadziła do popełnienia zbrodni wojennych, śmierci setek niewinnych Palestyńczyków i pogrążyła Izrael w bezprecedensowym kryzysie międzynarodowym” – napisał Rawid w mediach społecznościowych. 

Reklama
Reklama

Skrajnie nacjonalistyczni ministrowie zapowiadali totalne zniszczenie Gazy, a szef resortu obrony Israel Katz, z niegdyś mainstreamowej partii Likud, przedstawił projekt „Miasta Humanitarnego”, w którym chciał zamknąć najpierw kilkaset tysięcy, a potem prawie wszystkich z 2,2 mln gazańskich Palestyńczyków. „Miasto Humanitarne” niektórym na świecie skojarzyło się z obozami koncentracyjnymi.

Czytaj więcej

Dokąd Beniamin Netanjahu chce wysiedlić Palestyńczyków z Gazy?

Były premier Izraela Ehud Olmert: to zbrodnie wojenne. Emerytowany dyplomata: Niewielu Izraelczyków myśli tak jak Olmert

W samym Izraelu nieliczne media uważają, że ich kraj poszedł w Strefie Gazy za daleko. Tak od miesięcy pisze lewicowy antyrządowy dziennik „Haarec”, który już wiele tygodni temu przestrzegał, że pewnego dnia Izraelczycy „spojrzą w lustro” i uświadomią sobie, jakie okrucieństwa zostały popełnione w ich imieniu.

„W jednej na 100, a może i na 500” wypowiedzi izraelskich komentatorów, analityków, ekspertów pojawia się stwierdzenie, że Izrael popełnia zbrodnie wojenne – to z kolei opinia skrajnie antyrządowego lewicowego izraelskiego portalu +972 Magazine. Czynni politycy unikają takich opinii. Jak napisał dwa miesiące temu ten portal, lider lewicowej opozycji Jair Golan odważył się stwierdzić, że armia traktuje „zabijanie dzieci jako hobby”, ale gdy jego partii zaczęły spadać sondaże, to się z tego wycofał. 

Później własne państwo o dokonywanie zbrodni wojennych oskarżył Ehud Olmert, były premier (2006–2009), który był niegdyś w tej samej partii Likud co Netanjahu. Rząd, czyli „przestępczy gang pod wodzą Netanjahu”, prowadzi „prywatną wojnę polityczną”, która nie ma uzasadnienia i sensu – napisał Olmert w „Haarecu”.

Reklama
Reklama

– Niewielu Izraelczyków myśli tak jak Olmert – mówi mi emerytowany izraelski dyplomata, który każdy dzień zaczyna od lektury „Haareca”, „najlepszej izraelskiej gazety”. Dyplomata krytykuje „głupie, nieakceptowalne” wypowiedzi nacjonalistycznych ministrów, które szkodzą wizerunkowi Izraela. „Może mają wyborców, którzy nie mogą wybaczyć Palestyńczykom 7 października i chcieliby wszystkich zabić”.

Ale twierdzi, że to nie jest intencją Izraela. „Nie chcemy zagłodzić tamtejszej ludności, posyłamy żywność do Gazy, płacimy za nią”. 

– Pamiętajcie o drugiej stronie – Hamasie. Hamas cieszy się z tego głodu, czuje, że wygrywa, bo wizerunek Izraela jest tragiczny. Dlatego zerwał kilka dni temu negocjacje o zawieszeniu broni, choć się wydawało, że zaraz skończą się sukcesem – powtarza w rozmowie izraelski dyplomata.

Czytaj więcej

Wielki powrót. Izraelski klucz do Strefy Gazy

Na co zezwala Izraelowi prezydent USA Donald Trump? W poniedziałek trudne zadanie dla brytyjskiego premiera Keira Starmera

Zerwanie negocjacji wywołało ostrą reakcję administracji amerykańskiej. Najwyraźniej Donald Trump sugeruje teraz Izraelowi, by w realizacji głównego celu tej wojny, uwolnienia zakładników (50, z tego co najwyżej 23 jeszcze żyje), stosował dowolne środki, by dobić Hamas. 

Reklama
Reklama

Jak napisał w sobotę dobrze zorientowany w sprawach Bliskiego Wschodu amerykański portal Axios, Trump, mimo że „naprawdę zaniepokojony zabijaniem Palestyńczyków”, nie naciskał nigdy na Netanjahu, by przerwał wojnę, czasem nawet zachęcał, by uderzył w Hamas mocniej.

W poniedziałek do przerwania wojny ma przekonywać przebywającego w Szkocji Trumpa brytyjski premier Keir Starmer. 

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: „Podzielam wasze poczucie bezradności”. O ostatnich katolikach w Gazie

 

Zacznijmy, wyjątkowo, od mediów. Oświadczenie z 24 lipca jest niezwykłe, nigdy takiego nie było. Czołowe międzynarodowe agencje prasowe, Reuters, AFP, AP, a także brytyjski nadawca publiczny BBC napisały, że pracującym dla nich w Strefie Gazy współpracownikom oraz ich rodzinom grozi głód. To lokalni dziennikarze, zazwyczaj Palestyńczycy, bo inni od początku wojny trwającej od 7 października 2023 roku nie mogą tam wjechać. 

W weekend do oświadczenia dołączył najważniejszy liberalno-lewicowy niemiecki tygodnik „Der Spiegel”, który też ma w Gazie współpracowniczkę Ghadę Al-Kurd. 

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Polityka
System Orbána bankrutuje. Węgrzy biednieją w oczach
Polityka
UE i USA osiągnęły porozumienie w sprawie ceł. Unia będzie musiała zwiększyć inwestycje
Polityka
Raman Pratasiewicz. Wykorzystany, porzucony i zapomniany
Polityka
Holenderski parlament miał debatować o Strefie Gazy. Posłowie wybrali wakacje
Polityka
Europa gotowa ulec Ameryce? UE ma w odwodzie handlową „bazookę”
Reklama
Reklama