– Dobrze, że jest społeczne poruszenie i mobilizacja, żeby patrzeć na ręce służb. Szczególnie, jeżeli polityka rządu była bardzo słaba i ukrywała fakty na kierunku niemieckim. Ruch Obrony Granic to jest hasło i nazwa własna. Za nazwą własną kryje się organizacja, którą stara się przewodzić Robert Bąkiewicz, ale w praktyce jest to mnóstwo obywateli, którzy angażują się w kontrolowanie sytuacji na granicy zachodniej. Potrzebujemy analogicznego ruchu na granicy wschodniej i być może też południowej. Uważam, że z uznaniem należy podejść do poziomu zdolności Polaków do mobilizacji obywatelskiej – ocenił Bosak.
Czy – zdaniem polityka Konfederacji – Straż Graniczna i inne służby mundurowe w Polsce nie radzą sobie z tym, co dzieje się na granicach? –Straż Graniczna została zdjęta z granicy zachodniej. Konsekwentnie – przed dwie dekady od wejścia do UE – posterunki były likwidowane, infrastruktura była zwijana, funkcjonariusze byli przenoszeni. Z utworzenia strefy Schengen nie musiało wynikać usunięcie części infrastruktury i przeniesienia całości kadr na granicę wschodnią – mogło, ale nie musiało – powiedział Bosak. –To zostało zrobione, więc nie ma w tej chwili możliwości, by Straż Graniczna magicznie odtworzyła swoje wszystkie możliwości na granicy zachodniej. Stąd ściąganie WOT, ŻW, policji i wyrywkowość tych kontroli, które są prowadzone – dodał.
Bosak: Przyjmujemy do Polski tysiące migrantów. Problemem są polecenia idące z rządu
Zdaniem Bosaka „głównym problemem są polecenia idące z rządu”. – Fakt stosowania polityki tzw. ślepego zaufania do strony niemieckiej nie jest wynikiem nieudolności Straży Granicznej, a poleceń płynących z rządu. Czy mam na to dowody? Mam potwierdzenia od dowódców Straży Granicznej – złożone mi publicznie w obecności innych posłów i dowódców innych służb podczas naszej wizytacji na granicy. To, co oni mówią, jest dla mnie wiążące. Słyszałem to z pierwszej ręki –stwierdził.
– W trybie – ulubionego przez Niemców – zawracania na granicy, przyjmujemy do Polski tysiące migrantów. Wiemy tylko od rządu niemieckiego, jak wiele jest to osób. Za rządów PiS-u w tym trybie migranci za bardzo przyjmowani nie byli – oni są do Polski przepychani w trybie tzw. zawracania na granicy dopiero od momentu wprowadzenia kontroli na granicy, a to się stało w 2023 roku, czyli pod koniec rządów PiS – powiedział wicemarszałek Sejmu. – Wcześniej rząd niemiecki był zmuszony stosować bardziej złożone procedury. Rząd się chwali, że te liczby spadły, ale nie mówi, dlaczego spadły – a spadły, bo Niemcy dostali prostsze procedury, właśnie tzw. zawrócenia na granicy. Te liczby poszły w ok. dziesięć tysięcy. Moim zdaniem to dużo – szczególnie, kiedy stosuje się zasadę zaufania i nie weryfikuje – zaznaczył.