„Przyznanie osobom pozostającym w związkach partnerskich uprawnień, dotyczących w szczególności różnego rodzaju ulg, należności i świadczeń, w kontekście łatwości, z jaką można rozwiązać związek partnerski, mogą być ogromnym polem do nadużyć” – alarmuje Ministerstwo Obrony Narodowej kierowane przez prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza w piśmie do Mariusza Skowrońskiego, sekretarza Komitetu Stałego Rady Ministrów. Ludowcy po raz kolejny torpedują rządowy projekt ustawy o związkach partnerskich.
Prace nad projektami o związkach partnerskich toczą się już od kilku miesięcy
Projekt, a w zasadzie dwa projekty, bo jednocześnie powstały przepisy wprowadzające ustawę o związkach partnerskich, przygotowała minister ds. równości Katarzyna Kotula z Lewicy i od października trwają nad nim prace w rządzie. Przewidują, że związek partnerski będą mogły zawrzeć dwie osoby, które ukończyły 18. rok życia, bez względu na płeć, a jego rejestracji będzie dokonywał kierownik urzędu stanu cywilnego. Rozwiązać związek będzie można dość łatwo: przez przedstawienie jedno- lub dwustronnego oświadczenia.
Taki związek pod pewnymi względami przypominać ma małżeństwo, m.in. z powodów ułatwień w dziedziczeniu czy przywilejów podatkowych, różnić ma go od tej instytucji m.in. domyślana rozdzielność majątkowa, brak możliwości adopcji dzieci czy domniemania rodzicielstwa. I od początku budzi on wątpliwości ludowców.
Czytaj więcej
Wzrost poparcia dla Konfederacji trzeba oceniać w kontekście poparcia dla Trzeciej Drogi. Porówna...
Ci ostatni stoją na czele resortów obrony, rozwoju i technologii, rolnictwa i infrastruktury, które krytyczne uwagi do projektów przesłały już w grudniu na etapie uzgodnień wewnątrzrządowych. Ministerstwa narzekały m.in., że związki partnerskie, z uwagi na łatwość ich rejestrowania i rozwiązania, mogą być zawierane fikcyjnie i prowadzić do osiągnięcia korzyści materialnych. I zdania nie zmieniły. Tak wynika z najnowszych opinii, które nadeszły po skierowaniu projektu na Komitet Stały Rady Ministrów.