Za rządów PO–PSL, zakończonych wyborami w 2015 roku, indeks dobrego rządzenia wynosił 55 punktów na 100 możliwych, by za czasów PiS spaść prawie o połowę – do zaledwie 29. Taki wniosek płynie z badania Fundacji Batorego, która opracowała autorski wskaźnik pozwalający ocenić jakość rządów.
Badacze: indeks nie ocenia efektywności rządzenia, lecz raczej jej styl
Czym jest to, co fundacja nazywa dobrym rządzeniem? Ekspert Fundacji Batorego, prof. SGH Grzegorz Makowski mówi, że indeks ocenia nie tyle efektywność rządzenia, ile raczej jego styl. – Świadomie zrezygnowaliśmy z mierzenia efektywności, którą opisują raczej wskaźniki badające gospodarkę czy jakość usług publicznych. Z ich punktu widzenia za dobrze rządzone państwo można uznać np. niedemokratyczne i łamiące prawa człowieka Chiny, bo mają nieprzerwany wzrost gospodarczy – zauważa. – Tworząc indeks, ocenialiśmy raczej umiejętność zarządzania państwem tak, by sprzyjało to demokracji, partycypacji i transparentności. Innymi słowem, by państwo było przyjazne dla obywateli – mówi.
Czytaj więcej
Jak przyjaźni są Polacy? Nasz kraj znalazł się w rankingu 25 krajów, w których przeprowadzono badania na temat, jak mieszkańcy danego państwa postrzegają swoją przyjazność wobec cudzoziemców. Które miejsce zajęła w tym zestawieniu Polska?
Dodaje, że punktem wyjścia do stworzenia indeksu były koncepcje „dobrego rządzenia” (ang. „good governance”), najlepiej opisane przez holenderskiego badacza Hena Addinka, a promowane przez m.in. ONZ i Bank Światowy. Koncepcje te głoszą, że dobre rządzenie powinno opierać się na kilku cechach. Badacze z Fundacji Batorego uznali, że bazując na danych zastanych, tj. informacjach udostępnianych przez rząd i inne instytucje publiczne, w polskich warunkach można zmierzyć cztery z nich: partycypację, transparentność, rozliczalność oraz monopolizację/uznaniowość.
Jak to wygląda w praktyce? Badając partycypację, analizowali m.in. odsetek liczby projektów rządowych, które podlegały konsultacjom publicznym, i średnią liczbę dni, w których można było złożyć do nich uwagi. W ramach badania monopolizacji i uznaniowości oceniali m.in. szacunkowy odsetek budżetu państwa pozostający poza kontrolą parlamentu i liczbę parlamentarzystów zajmujących stanowiska ministrów i wiceministrów. Ich zdaniem rozliczalność opisuje m.in. stosunek liczby zawiadomień NIK złożonych do prokuratury do liczby wszystkich kontroli, a transparentność – odsetek liczby interpelacji poselskich bez odpowiedzi czy liczba ministerstw, publikujących wykazy umów cywilno-prawnych.