Sprawy rządowe, personalne, wybory prezydenckie, a nawet kwestie samorządowe – na to wszystko będą miały wpływ wybory do Parlamentu Europejskiego, których pełne wyniki zostały ogłoszone w poniedziałek rano przez PKW. Partie i sztabowcy analizują wyniki, również pod kątem kolejnej kampanii – wyborów prezydenckich, które odbędą się za rok. Teoretycznie to daleka perspektywa, w praktyce przygotowania do nich na różnym szczeblu trwają.
Czytaj więcej
Donald Tusk i jego Koalicja Obywatelska zdobyli 37,1 proc. głosów, wyprzedzając PiS o zaledwie 1 pkt proc. Tusk umacnia pozycję na krajowej i europejskiej scenie, dostając silny mandat. PiS przegrywa, ale ma na tyle duże poparcie, by móc rywalizować z Platformą.
Nacisk na wspólnego kandydata koalicji?
Po wyborach niemal natychmiast ruszyła sygnalizacja ze strony Koalicji Obywatelskiej pod adresem np. Szymona Hołowni, a konkretnie w kontekście jego ambicji prezydenckich. – Wszyscy liderzy partii demokratycznej większości powinni myśleć o maksymalizacji szans wygranej, a to daje wspólny kandydat – mówił wprost w Radiu ZET w poniedziałek rano były szef MSWiA i nowo wybrany europoseł Marcin Kierwiński. Obecnie naturalnym i w zasadzie „domyślnym” kandydatem KO jest Rafał Trzaskowski, który przemawiał zresztą podczas wieczoru wyborczego.
Nasi rozmówcy z KO podkreślają, że chociaż jest całkiem zrozumiałe, że do decyzji samego Hołowni i Lewicy jeszcze kilka miesięcy, to poparcie Trzaskowskiego byłoby w zasadzie korzystne dla wszystkich. –Lewica i Hołownia uniknęliby trudnej kampanii. Koalicja wzmocniłaby swojego kandydata i jego szanse. – Każdy wygrywa – mówi o tym pomyśle jeden z naszych rozmówców z KO, zastrzegając, że poważna dyskusja o tym się jeszcze nie toczy. Szymon Hołownia mówił w rozmowie z „Rzeczpospolitą” w ubiegłym miesiącu, że jego decyzja to kwestia jesieni. Lewica swoje decyzje też podejmie za kilka miesięcy.