O „małym kroku w kierunku liberalizacji” pisze warszawska korespondentka „Sueddeutsche Zeitung” Viktoria Grossmann.
„Protesty dziesiątek tysięcy polskich kobiet okazały się skuteczne. Parlament postanowił zająć się kilkoma projektami ustaw, które, gdyby weszły w życie, oznaczałyby odejście od restrykcyjnego prawa aborcyjnego w Polsce” – oceniła Grossmann.
Czytaj więcej
Kobieta powinna mieć prawo do decydowania o własnym życiu i zdrowiu. Zagwarantowanie jej dostępu do aborcji nie oznacza automatycznie, że się na nią zdecyduje. Nawet gdy dziecko będzie śmiertelnie chore.
Decyzja Sejmu jest jej zdaniem „małym krokiem” ale „pierwszym od dziesięcioleci na drodze do ewentualnej liberalizacji”. Grossmann podkreśliła, że jest to zasługa trwającej od lat walki prowadzonej przez wiele Polek, a właściwie także zasługą PiS. „Zaostrzając i tak już surowe prawo, partia skłoniła dziesiątki tysięcy wściekłych kobiet do wyjścia na ulice” – tłumaczy dziennikarka.
Czechy i Słowacja bardziej liberalne niż Polska
Donald Tusk zrozumiał, że nie może pominąć tego tematu, jeśli chce pozyskać wyborców wśród kobiet i młodych ludzi. Projekt Platformy Obywatelskiej przewiduje możliwość przerwania ciąży do 12. tygodnia.