Główna motywacja dla rozszerzania UE jest geopolityczna. – Rozszerzenie jest geopolityczną koniecznością, która otwiera też przed nami geopolityczne szanse. Putin chce izolować nie tylko Ukrainę, ale też Gruzję, Mołdawię i Bałkany Zachodnie. Jeśli doszłoby do ich destabilizacji przez Rosję, to w dłuższym terminie my też będziemy bardziej wrażliwi. Ale jeśli ustabilizujemy te kraje już w procesie akcesji przez wzmocnienie ich instytucji, danie im wyraźnej perspektywy członkostwa, to wszyscy będziemy silniejsi – wyjaśniała Baerbock. Skuteczny opór Ukrainy wobec rosyjskiej inwazji i usilne dążenie tego kraju do wejścia do UE spowodowało, że Unia zmieniła swoje podejście w polityce zagranicznej. – Tradycyjnie grała na utrzymanie status quo i reagowała na wydarzenia na świecie. Od ubiegłego roku widzimy, że UE może działać aktywnie i kształtować sytuację na świecie – przyznał Kuleba.
Zgoda na rozszerzenie UE jest jednomyślna. Ale sam proces wymaga reformy UE. Debata na ten temat już się zaczęła. Jak głęboko powinny sięgać reformy i jak mają być przeprowadzone (czy wymagają zmiany unijnych traktatów), to się dopiero okaże. Ale UE jest przekonana, i tego też chcą państwa kandydujące, że te reformy nie mogą blokować rozszerzenia. Czyli najlepiej, aby w ciągu kilku lat UE była w stanie ogłosić: „Jesteśmy gotowi, czekamy na nas”. Równolegle z procesem reform będzie przebiegał proces akcesyjny, czyli negocjacje i zamknięcie 35 rozdziałów akcesyjnych. Ale już teraz Berlin określa najważniejsze dla siebie wątki dyskusji.
Co zmieniać i jak
Po pierwsze, i to opinia podzielana przez większość państw członkowskich, dużo większy nacisk musi być położony na praworządność. To nauka wyniesiona z wielkiej fali rozszerzenia z 2003 roku, gdy państwa musiały spełnić kryteria kopenhaskie mówiące m.in. o poszanowaniu podstawowych unijnych wartości.
Ale gdy już weszły do UE, to np. Węgry, a potem Polska, przestały się tymi wartościami przejmować. Bruksela wszczęła przeciw obu państwom procedurę na podstawie artykułu 7 unijnych traktów, ale ona wymaga jednomyślności, której do tej pory nie udało się osiągnąć. Komisja Europejska wykorzystała inne przepisy do czasowego zawieszenia funduszy dla Polski i Węgier, ale to też nie jest prosta procedura.
Stąd postulat uwarunkowania wprost wypłaty unijnych funduszy od poszanowania praworządności (obecnie trzeba wykazać zagrożenie dla interesów finansowych UE) oraz – to propozycja Baerbock – zmiany artykułu 7, tak żeby nie wymagał jednomyślności.