Nowa ustawa o Trybunale Konstytucyjnym jest krótka, ale już teraz budzi spore polityczne kontrowersje. To projekt, który ma zmniejszyć pełny skład Trybunału Konstytucyjnego tak, by ten mógł się zebrać i np. rozstrzygnąć o ustawie o Sądzie Najwyższym. A to w praktyce – na to przynajmniej liczy PiS – może doprowadzić do odblokowania funduszy z KPO. Ale ustawa ma też przetestować intencje Zbigniewa Ziobry i jego środowiska. Bo głosy Suwerennej Polski będą najprawdopodobniej niezbędne, by ustawa przeszła przez Sejm.
Czytaj więcej
Trybunał Konstytucyjny nie ma "łatwego życia", prócz starych problemów, w grudniu ubiegłego roku doszła kwestia ewentualnego końca kadencji prezes Julii Przyłębskiej. Dziś dolano oliwy go ognia - na jaw wyszedł projekt zmian w ustawie o TK, a sędzia Mariusz Muszyński uchylił rąbka kulisów działania Trybunału.
Jeden z naszych dobrze poinformowanych rozmówców z klubu PiS zaznacza, że zgodnie z planem ustawa ma przejść przez Sejm jeszcze w trakcie posiedzenia 9 maja, zwołanego pierwotnie w celu przyjęcia ustaw dotyczących rolnictwa. To zaś oznacza, że projekt wejdzie w życie najwcześniej pod koniec czerwca. Senat ma 30 dni na jego rozpatrzenie, 21 dni ma też na swoją decyzję prezydent. – Liczyliśmy na to, że spór w TK rozstrzygnie się polubownie i dojdzie do orzeczenia w sprawie ustawy o SN. Ale okazało się inaczej. Stąd ustawa – tłumaczy jeden z naszych informatorów. „Rzeczpospolita” pisała pod koniec marca, że PiS po cichu liczy na decyzję TK przed końcem kwietnia.
Policzyć głosy
Politycy PiS, z którymi rozmawialiśmy, zwracają uwagę na stan zawieszenia, który generuje blokada w TK. Decyzja Trybunału o konstytucyjności ustawy utorowałaby drogę do złożenia wniosku o wypłatę środków. Decyzja o niekonstytucyjności części lub całości zmusiłaby najpewniej do kolejnej nowelizacji. Ale jakakolwiek decyzja przerywa obecny stan całkowitego zawieszenia tego tematu. – Jakąkolwiek decyzję podejmą sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, my się do niej dostosujemy – mówił w ubiegłą sobotę premier Mateusz Morawiecki.
A PiS do wyborów chce zrobić wszystko, by móc pokazać wyborcom – zwłaszcza niezdecydowanym – walkę o unijne środki, nawet jeśli przed wyborami ich nie uzyska. – Chcemy pokazać, że robimy w tej sprawie wszystko – twierdzi nasz informator z Nowogrodzkiej.