Tak dobre notowania ostatni raz laburzyści mieli w 2001 r., gdy przed interwencją w Iraku Tony Blair był u szczytu potęgi. Jak podaje YouGov, ich przewaga nad Partią Konserwatywną sięgnęła teraz 17 punktów procentowych. Dwa razy więcej Brytyjczyków pokłada zaufanie w Partii Pracy, gdy idzie o wyprowadzenie gospodarki na prostą, niż w torysach. Tylko 17 proc. respondentów jeszcze ufa powołanemu ledwie miesiąc temu rządowi Truss, podczas gdy 62 proc. odnosi się do niego nieufnie. A dla aż 66 proc. pytanych nie ma dziś ważniejszego wyzwania przed królestwem, niż poprawa dramatycznego stanu gospodarki.
Brakuje dochodów
Zalew złych notowań to efekt kataklizmu, jaki ściągnęła na kraj premier i jej minister finansów Kwasi Kwarteng. W minionym tygodniu ogłosił on plan obniżenia podatków aż o 45 mld funtów. Skorzystaliby na tym przede wszystkim lepiej sytuowani. Zapatrzona w Margaret Thatcher Liz Truss chciała – jak „żelazna dama” i wcześniej Ronald Reagan – uwolnić dynamizm brytyjskiej gospodarki poprzez ograniczenie obciążeń fiskalnych. Jednak w przeciwieństwie do Ameryki sprzed 40 lat, gdy dolar zareagował na taki program silnym wzrostem, teraz funt załamał się względem amerykańskiej waluty do niespotykanego nigdy poziomu.
Kraj może teraz wpaść w pętlę zadłużenia. Rentowność 10-letnich obligacji skoczyła do 4,5 proc., tyle samo, co w przypadku Włoch. W czwartek Bank Anglii zapowiedział niezwykle kosztowny (65 mld funtów) plan skupowania długu, by ratować przed bankructwem fundusze emerytalne. Ale to tylko jeden z sygnałów, że rynki finansowe mają coraz większe obawy co do stabilności finansowej królestwa. MFW otwarcie skrytykował plan rządu, rzecz raczej niespotykana, gdy idzie o jedną z największych gospodarek świata. Głos zabrał też bardzo szanowany były prezes Banku Anglii Mark Carney, który mówił o zasadniczym błędzie ekipy Truss.
Czytaj więcej
Od początku rządów premier Liz Truss, wartość brytyjskich rynków akcji i obligacji rządowych zmniejszyła się łącznie o 460 mld funtów. Z tego 300 mld funtów spadło na spadek kapitalizacji spółek z giełdy londyńskiej.
Plan Kwartenga został bowiem ogłoszony w chwili, gdy kraj znajduje się w środku potrójnego kryzysu i powinien raczej szukać dodatkowych dochodów, a nie się ich pozbywać. Gospodarka nie tylko nie może się podnieść po brexicie i pandemii – uderzają w nią także skutki wojny w Ukrainie, w szczególności poprzez wzrost cen energii. W kraju, w którym domy są słabo izolowane, a połowa nośników energii importowana, oznacza to gwałtowny wzrost kosztów dla gospodarstw domowych. Aby je zneutralizować, rząd zapowiedział plan subwencji wart 100 mld funtów w tym i przyszłym roku, potęgując dług odpowiadający już 95 proc. PKB.