„Jełbasy” (to oficjalny tytuł pierwszego prezydenta, co w języku kazachskim oznacza „lider narodu”) wybrał nieprzypadkowy moment. W niedzielę odbędzie się referendum konstytucyjne, które wprowadza ponad 50 poprawek do ustawy zasadniczej. Ma zniknąć z niej część dotycząca uprzywilejowanego statusu pierwszego przywódcy kraju. Członkowie rodziny i krewni kazachskiego prezydenta nie będą już mogli zasiadać w parlamencie, nie będą też mogli zajmować stanowisk w administracji publicznej ani zasiadać w spółkach skarbu państwa.

To rewolucyjna zmiana w kraju, w którym jeszcze do niedawna cała władza była skoncentrowana w rękach Nazarbajewa i jego bliskich. Formalnie ustąpił ze stanowiska w 2019 roku, ale nadal rządził z tylnego fotela, stojąc na czele wpływowej Rady Bezpieczeństwa. Stracił wszystkie funkcje po zamieszkach na początku tego roku. Stery rządzenia całkowicie przejął prezydent Kasym Żomart-Tokajew. To on zainicjował referendum i zmianę konstytucji.

Nazarbajew nie poruszył tematu Ukrainy i trwającej już od ponad trzech miesięcy agresji Rosji

– Każde pokolenie ma prawo wprowadzać zmiany w konstytucji, jeżeli to odzwierciedla rzeczywistość i będzie sprzyjać postępowi, rozwojowi demokratycznemu społeczeństwa – powiedział Nazarbajew w swoim pierwszym po styczniowych wydarzeniach wywiadzie, którego udzielił kazachskiemu politologowi Danijarowi Aszimbajewowi. Zadeklarował, że pójdzie na niedzielne referendum i poprze zmiany. Zdradził, że na swojej politycznej emeryturze utrzymuje kontakt z niektórymi zagranicznymi przywódcami i działa na rzecz „globalnego bezpieczeństwa jądrowego”. Tematu Ukrainy i trwającej już od ponad trzech miesięcy agresji Rosji nie poruszył.