Koncerny oligarchów, wyrzucone z Zachodniej Europy, nie rejestrują się w ojczyźnie. Nowych spółek bogacze też nie zakładają zgodnie z zaleceniami Kremla. Zamiast Rosji wybierają Kazachstan albo któryś z Emiratów.
Blisko sto zachodnich firm, które opuściły Rosję po agresji na Ukrainę, przeniosło swój biznes do Kazachstanu. Większość pochodzi z Niemiec, USA, Szwajcarii i Japonii.
Astana zaczęła bardziej rygorystycznie przestrzegać zachodnich sankcji. Od 1 maja kazachski centralny depozyt papierów wartościowych podjął decyzję o oddzieleniu aktywów Rosjan i Białorusinów. Kolejnym krokiem może być ich zamrożenie lub żądanie wycofania.
Kazachstan, dawna republika związkowa ZSRR, mimo swoich tradycyjnych bliskich relacji z Moskwą - a także wsparcia, jakiego przed przeszło rokiem Putin udzielił obecnym liderom kraju - próbuje coraz bardziej zdystansować się od Rosji.
Kreml stracił unijny rynek gazu. Szukając nowych kierunków sprzedaży, zaoferował Kazachstanowi rekordową zniżkę na swój surowiec. Ale za cenę uzależnienia od swoich dostaw.
Kraje Europy Wschodniej chcą od 2025 roku kupować potrzebny im uran w Kazachstanie, a nie w Rosji. To kolejnym krok do uwolnienia się Wspólnoty od zależności od surowców rosyjskich. To samo planują elektrownie z USA.
Kazachstan i Wielka Brytania będą ściśle współpracować w dziedzinie metalurgii i zielonej energii. Kraje wzmacniają współpracę i wymianę gospodarczą. To ostrzeżenie dla Kremla.
Wojna na Ukrainie wymusiła zmianę szlaków dystrybucyjnych biegnących przez Rosję i Ukrainę z Europy Zachodniej do Azji Centralnej i Chin. Dla polskich firm dodatkowym utrudnieniem jest ograniczenie ruchu na przejściach granicznych z Białorusią.