Zadanie dla Merkel?
Brak jasnych deklaracji Scholza w sprawie gazociągu można interpretować jako czytelny sygnał pod adresem Moskwy, iż Berlin pragnie nie dopuścić obecnie do zapaści w wzajemnych relacjach z Rosją. Wszystko po to, aby nie pogrzebać szans na dyplomatyczne ich ożywienie w przyszłości i tym samym na uruchomienie gazociągu, w chwili gdy będzie to możliwe,
– Na to wygląda. Scholz jest zdania, że nie ma najmniejszego sensu podbijać stawki oświadczeniami w sprawie NS2. W końcu mówi to samo co Biden – tłumaczy „Rzeczpospolitej" rozmówca ze środowiska niemieckiego MSZ w Berlinie. Zwraca uwagę, że nieporozumieniem byłoby oczekiwać od Scholza krytyki Schrödera, w sytuacji gdy premier rządu Meklemburgii (też z SPD) robi wszystko, aby uratować NS2.
– Jedną z przyczyn wstrzemięźliwości Scholza jest fakt, że w samej SPD funkcjonują odmienne oceny gazociągu bałtyckiego. Nie można mieć jednak wątpliwości, że Berlin stoi po stronie NATO i w sytuacji krytycznej podejmie takie same decyzje jak Sojusz – mówi nam prof. Thomas Pogundke, politolog z uniwersytetu im. Heinricha Heine w Düsseldorfie. W bawarskiej CSU pojawił się pomysł, aby do negocjacji z Putinem włączyć Angelę Merkel. W końcu po 16 latach i kilkudziesięciu bezpośrednich rozmowach z władcą Kremla zna go ona tak dobrze jak żaden z zachodnich liderów. Nie wygląda na to, aby była taką propozycją zainteresowana. Do końca marca nie ma w planach żadnych spotkań ani podróży. Zresztą Scholz był przez lata wicekanclerzem i temat relacji z Rosją był przedmiotem licznych uzgodnień koalicyjnych.
Miliardy zamiast broni
Scholz ma teraz innych partnerów koalicyjnych i w rządzie panuje zgoda, że rozwiązywanie sytuacji kryzysowej powinno nastąpić drogą dyplomatycznych negocjacji. Annalena Baerbock, szefowa MSZ, mimo krytycznego podejścia jej partii, Zielonych, do Nord Stream 2 prezentuje to samo stanowisko, co kanclerz wywodzący się ze środowiska zwolenników gazociągu.
W poniedziałek nie doszło do jej zaplanowanego spotkania w Kijowie z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Oficjalnie z tego powodu, że miał w nim uczestniczyć także Jean-Yves Le Drian, szef francuskiej dyplomacji. Towarzyszył jednak prezydentowi Macronowi w Moskwie.
Druga wizyta Baerbock w Kijowie świadczy, iż Niemcy są jednoznacznie po stronie Ukrainy. Prawie 2 mld euro pomocy dla Ukrainy od czasów rosyjskiej aneksji Krymu mają w pewnym sensie równoważyć brak wsparcia w postaci sprzętu bojowego. Podkreślał to także kanclerz Scholz w Waszyngtonie i mocno docenił Joe Biden. Kanclerz zobowiązał się także do dalszego finansowego wsparcia Ukrainy w procesie transformacji energetycznej. Zostało to już szczegółowo zapisane w amerykańsko-niemieckim oświadczeniu z lipca ub.r. i było warunkiem wycofania sprzeciwu USA wobec NS2. Nadal będzie obowiązywać, chyba że Rosja zaatakuje Ukrainę.