Chwedoruk: Platforma buduje od zera

Gdyby Schetyna nie ogłosił zmiany kursu, to szybko doszłoby do marginalizacji PO – uważa politolog Rafał Chwedoruk.

Publikacja: 10.08.2016 19:56

Grzegorz Schetyna

Grzegorz Schetyna

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

"Rzeczpospolita": Grzegorz Schetyna zadeklarował, że PO będzie miała liberalno-konserwatywny charakter i chadecki przekaz.

prof. Rafał Chwedoruk, politolog: To był oczywisty ruch od chwili, gdy został szefem Platformy, powody też są jasne. Polityka w Polsce przesunęła się w prawą stronę i paradoksalnie w lewo w kwestiach gospodarczych. To znaczy, jesteśmy bliscy konsensu w wielu kwestiach. Mam wrażenie, że to, co powiedział Schetyna, czyli że „chcemy być chrześcijańskimi demokratami", to jest dokładnie przesunięcie w tę stronę, bo czym jest w wymiarze historycznym chadecja? Oznaczała konserwatywność w kwestiach światopoglądowych, od umiarkowanej po bardzo ostrą, natomiast w kwestiach gospodarczych była socjalna. Była niesocjalistyczną krytyką kapitalizmu. Jest to wyciągnięcie wniosków z doświadczenia Ewy Kopacz, której lewicowe eksperymenty nie zatrzymały spadku poparcia PO ani wzrostu poparcia dla PiS, który dodatkowo zyskał argument do krytyki rządu po decyzji o przyjęciu imigrantów. W polskich realiach bycie liberalno-lewicującą partią, jest skazaniem się na niszę.

Schetyna popełnia błąd, rezygnując z poparcia lewicy?

To nie jest decyzja, która na pewno przyniesie efekty, ale bez jej podjęcia, bardzo szybko doszłoby do marginalizacji PO. To, co zrobił Schetyna, jest zorientowane strategicznie i wymusza na partii Ryszarda Petru jakąś odpowiedź. Petru będzie musiał podjąć licytację, kto jest bardziej prawicowy, ku rozbawieniu PiS, albo otwarcie wejść w narrację proimigrancką. Powstanie Nowoczesnej oznaczało odebranie PO jej najtwardszych wyborców, a zostały przy niej obrzeża, które zdobyło w swoich złotych latach, od 2007 do 2011 roku. To są np. mieszkańcy mniejszych miejscowości, często olbrzymie poparcie w wielu województwach ściany zachodniej, mało zamożnych. Warto wspomnieć o czymś bardzo ważnym. PO dostaje dużo głosów mniejszości wyznaniowych i narodowych żyjących w Polsce. Wbrew pozorom są one konserwatywne, nie lubią PiS, choć np. w przypadku Kaszubów to powoli się zmienia. Prawosławni, którzy głosują zawsze przeciwko największej partii prawicowej w Polsce. Nieprzypadkowo Bronisław Komorowski czynił w ich stronę ukłony, jak sądzę też nieprzypadkowo prezydent Andrzej Duda do nich pojechał na początku kadencji. Bastionem PO jest też mniejszość niemiecka, która jest bardziej liberalna, ale to też jest mniej zamożna wiejska społeczność, w słabiej zurbanizowanych powiatach na Opolszczyźnie. Również mniejszość śląska, może nie jak Kaszubi, ale to też bardzo konserwatywna światopoglądowo społeczność. Mniejszość ukraińska także głosuje na PO i to jej bardzo twardy elektorat.

Pojawia się zarzut utraty wiarygodności ze względu na tak diametralną zmianę.

W przeszłości Schetyny można odszukać tło tej decyzji. Przed 1989 rokiem był działaczem opozycji antykomunistycznej, w tym Solidarności Walczącej, która była konserwatywna poglądowo i lewicowa gospodarczo. Problem pojawia się z samym PO, które przez lata „szeroko rozłożyło ramiona", wykonując wiele dziwnych gestów. Były takie skrajności jak Filip Libicki (niegdyś ZchN, PiS – red.) czy Grzegorz Napieralski. Z całym szacunkiem dla tej partii, ale wiarygodność to musi ona budować od zera.

—rozmawiał Marcin Dobski

Polityka
Kampania w cieniu wojny na Wschodzie
Polityka
Dyrektor NASK: Afera z reklamami atakującymi konkurentów Rafała Trzaskowskiego to może być prowokacja
Polityka
„Ukraść wybory, dokonać ogromnej manipulacji”. Jarosław Kaczyński mówi o nadużyciach w kampanii
Polityka
Afera ze spotami wyborczymi. Prezydent Andrzej Duda chce informacji od ABW
Polityka
Wieczór i poranek wyborczy „Rzeczpospolitej” w rp.pl