– Mamy gotowość bojową, od września planujemy serię ćwiczeń, które zwiększą naszą interoperacyjność – mówi „Rzeczpospolitej" ppłk Christopher L'Heureux z 2. szwadronu 2. Pułku Kawalerii amerykańskiej armii, który dowodzi wielonarodową grupą bojową NATO stacjonującą w Bemowie Piskim. Przybył tu, jak pozostali żołnierze jego oddziału, z niemieckiego Vilseck.
W liczącej 1200 żołnierzy grupie bojowej jest około 800 Amerykanów, towarzyszą im Brytyjczycy i Rumuni, a wsparciem jest polska 15. Giżycka Brygada Zmechanizowana. – Są oczywiście pewne problemy językowe, ale także sprzętowe – mówi dowódca. Jeśli chodzi o amunicję, Amerykanie i Brytyjczycy mają zbliżone standardy, a Polacy i Rumuni inne. – Lepiej byłoby mieć sprzęt spełniający identyczne normy. Ale wszyscy mamy nasze narodowe rządy, które decydują o zakupach – mówi L'Heureux. Hobby Amerykanina o korzeniach w kanadyjskim Quebecu (stąd francuskie nazwisko) to historia. Ma więc zrozumienie dla roli sił NATO właśnie na tym północno-wschodnim skrawku Polski. Przyznaje jednak, że jego amerykańscy podwładni już takiej wiedzy nie mają i motywacja musi być tworzona inaczej. – Mój przekaz jest więc taki, że bronimy Europy. I że Ameryka i Europa muszą na sobie polegać – wyjaśnia.