Od sierpnia ub. roku Prokuratura Regionalna w Białymstoku czeka na umożliwienie jej przez Sejm postawienia zarzutów Marianowi Banasiowi, byłemu ministrowi finansów, dziś prezesowi Najwyższej Izby Kontroli. Głosowanie nad jego immunitetem było wielokrotnie odkładane. Prezydium sejmowej Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich chce kontynuować sprawę immunitetu prezesa NIK. I wyznaczyło termin na 25 stycznia.
Banaś w sobotniej rozmowie z RMF FM zapewniał, że jest „gwarantem niezależności” Najwyższej Izby Kontroli. - Natomiast wszystko zmierza ku temu, aby pozbawić mnie stanowiska prezesa i zastąpić stanowisko moje komisarzem politycznym, który będzie wygodne dla władzy przygotowywał raporty - mówił. - Zobaczymy, jak się sytuacja potoczy, natomiast na pewno takie próby idą w tym kierunku - dodał.
- Ja działam w granicach prawa i na podstawie prawa, także swoje obowiązki będę wykonywał do końca, tak jak mój poprzednik (Krzysztof Kwiatkowski - red.), nawet w sytuacji, kiedy został mu uchylony immunitet - powiedział Banaś.
Czytaj więcej
Jeżeli nieprawidłowe wydatkowanie 25 mln na Pegasusa jest "znikomą szkodliwością", to nie wiem, co jest prawdziwą - uważa prezes NIK Marian Banaś.
- Wszelka zemsta, wojna jest dla mnie obca. Ja nie prowadzę żadnej wojny z nikim. Natomiast fakty jednoznacznie wskazują, że wobec mojej osoby stosowano różne metody pozaprawne, które nie mają nic wspólnego z praworządnością - dodał Banaś, pytany o wezwanie przez NIK prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i marszałek Sejmu Elżbietę Witek. - A wszystko zmierza do tego, aby na moim stanowisku postawić komisarza politycznego, który byłby wygodny dla rządzących - stwierdził. Czy rzeczywiście jest to realne? - Jeżeli założymy, że również zostaną tutaj naruszone przepisy i złamane prawo, to kiedy się łamie prawo, wszystko jest możliwe - odparł Marian Banaś.