Nie ma strefy stanu wyjątkowego, ale jest teren – no właśnie jaki? Stan, który do wtorku można było w miarę rozsądnie sankcjonować, dzisiaj nie istnieje.
Czy zatem coś zmienia się w sposobie działania wojska w tym rejonie? – Nie – usłyszeliśmy od płka Marka Pietrzaka, rzecznika dowództwa Wojsk Obrony Terytorialnej. Wojsko ma wspierać Straż Graniczną w oparciu o niejawne postanowienie wydane przez prezydenta RP kilka miesięcy temu. Jednak po incydencie z zatrzymaniem aktywisty w miejscowości Wola Nowa koło Michałowa przez żołnierzy WOT ujawniono, że w oparciu o te przepisy działają oni w całej strefie nadgranicznej, a obejmuje ona całe gminy sąsiadujące z granicą, nie tylko obszar opisany w rozporządzeniu.
Czytaj więcej
Nie przewidujemy możliwości wjazdu na ten obszar przedstawicieli organizacji trzeciego sektora, organizacji różnych stowarzyszeń, aktywistów, a zwłaszcza na pewno polityków - powiedział podczas konferencji prasowej wiceszef MSWiA Błażej Poboży.
Przez okres stanu wyjątkowego dziennikarze nie mieli wstępu do strefy. Informacje na temat wojska są oparte na „wrzutkach" MON do mediów społecznościowych. Poza dokumentowaniem niszczenia ogrodzenia przez białoruskie służby wynika z nich, że na terenie tym znajduje się ciężki sprzęt, żołnierze śpią w namiotach, a po wywołaniu tematu ich zaopatrzenia przez gen. rez. Mirosława Różańskiego pokazywane są też zdjęcia misek z kotletami.
Wojsko na tym terenie jest co najmniej od początku lata. Ale najpierw ich tam skierowano, a dopiero potem starano się zapewnić godne warunki służby. To obserwowałem w Usnarzu Górnym. Nie dziwi zatem, że jesienią ruszyły spontaniczne zrzutki, aby urozmaicić im jadłospis.