– Będziemy budowali i remontowali drogi lokalne, a więc te, po których poruszamy się na co dzień, szczególnie w małych miejscowościach – tak Donald Tusk mówił 8 września w Gołdapi, gdzie otwierał budowę obwodnicy. Zapowiedział, że rok 2008 będzie przełomowy, jeśli chodzi o przyspieszenie budowy dróg, i ogłosił rozpoczęcie narodowego programu budowy dróg lokalnych. Podał nawet kwotę miliarda złotych, jaka ma być na niego przeznaczona. Według szefa rządu 50 – 60 proc. kosztów inwestycji poniesie budżet państwa, resztę mają dokładać samorządy.
Słysząc te zapowiedzi, samorządowcy natychmiast zaczęli szukać bliższych informacji na temat programu. Tym bardziej że są właśnie na etapie układania swoich budżetów. Informacje, gdzie, od kogo, na jakich zasadach i jakie kwoty mogą otrzymać na inwestycje drogowe, są dla nich na wagę złota.
– Odebrałem mnóstwo telefonów od samorządowców, którzy chcieli się dowiedzieć więcej na temat tego programu. Myślę, że lawina telefonów odezwała się też w ministerstwie. Niestety, nie umiałem im pomóc, bo na temat programu nikt nic nie wie – mówi „Rz” Jerzy Polaczek, były minister transportu.
Jego słowa potwierdza dwóch śląskich radnych Jakub Łukasiewicz i Michał Jędrzejek ze stowarzyszenia Śląsk XXI. Obaj dzwonili do ministerstwa, pytając po szczegóły.
– Chcieliśmy uzyskać podstawowe informacje na temat projektu, bo interesuje nas rozwój lokalnych dróg. W ministerstwie odsyłano nas od departamentu do departamentu, od urzędnika do urzędnika. Trwało to dwa dni – opowiada Jędrzejek. – W końcu jakiś urzędnik powiedział, że w Ministerstwie Infrastruktury taki dokument nie istnieje i żeby dzwonić do MSWiA, bo słyszał że tam ten program chyba jest, choć w szczątkowej formie.