Parlamentarzyści rozpoczęli właśnie sześciotygodniowe wakacje. Do Warszawy wrócą 26 sierpnia. Czego dokonali przez ostatnie dziesięć miesięcy?
Statystyki są obfite. Sejm odbył 26 posiedzeń. Posłowie spędzili na Wiejskiej w sumie 82 dni. W tym czasie głosowali 2 tys. 728 razy, uchwalając 284 ustawy i 54 uchwały.
Najbardziej pracowity był październik. W Sejmie miała wtedy miejsce tzw. rewolucja październikowa – czyli ofensywa legislacyjna rządu. Miała być odpowiedzią na zarzuty, że koalicja nic nie robi. Zapowiadano 140 ustaw i przyśpieszenie. Ale przełom nie nadszedł.
– Było mnóstwo haseł, jednak nie tylko nie ma żadnej rewolucji, jaką wcześniej zapowiadano, ale często brakuje nawet sprawnego zarządzania – ocenia prof. Zdzisław Krasnodębski, socjolog i politolog z Uniwersytetu w Bremie oraz Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Ostatnie dziesięć miesięcy ocenia jako czas stracony. – Po okresie ostrego konfliktu z poprzedniej kadencji nastąpił czas stagnacji – uważa.
Jako główny zarzut podaje brak jakiejkolwiek poważniejszej reformy. Zdaniem prof. Krasnodębskiego ten parlament nie różni się od poprzednich ani pod względem merytorycznym, ani obyczajowym. – Jeśli już pojawia się poważniejszy projekt, to ciągnie się miesiącami, a potem rozmywa – podkreśla Krasnodębski. Zarzuca też posłom kompromitację komisji śledczych.