W Pułtusku Zakajew mówił o kwestii jego narodu. Jak podkreślał, sprawa Czeczenii pojawia się jedynie wtedy, gdy dochodzi do aktów terroru. Czeczeński polityk ocenił, że wszystkie międzynarodowe instytucje, które miały pracować nad rozwiązaniem konfliktu na Kaukazie, pod presją Rosji wycofały się z tego. W efekcie, zdaniem Zakajewa, problem Czeczenii zawisł w powietrzu. Przypomniał, że przez 16 lat trwania konfliktu rosyjsko-czeczeńskiego, Moskwa nie osiągnęła swoich celów.
[srodtytul]Polityka zamiast zbrojeń[/srodtytul]
Uczestnicy Kongresu przyjęli rezolucję, w której domagają się zaprzestania zbrodniczej działalności Rosji na terytorium Czeczenii. Apelują też do instytucji międzynarodowych o zajęcie się problemem Kaukazu, w przeciwnym wypadku działania wojenne, które mają tam miejsce, mogą eskalować. Nawołują też do politycznego, a nie zbrojnego rozwiązania konfliktu czeczeńskiego. Zaapelowali też do demokratycznego świata o większą uwagę wobec sytuacji w Czeczenii, w której - ich zdaniem - wciąż dochodzi do morderstw i porwań.
Adam Borowski konsul honorowy Czeczeńskiej Republiki Iczekria uważa, że zamieszanie wokół Ahmeda Zakajewa przysłużyło się sprawie czeczeńskiej. Adam Borowski powiedział, że bez zatrzymania znacznie mniej osób usłyszałoby o pokojowych inicjatywach Kongresu Narodu Czeczeńskiego.
Po stronie Zakajewa stanęła między innymi Komisja Europejska. W rozesłanym do mediów oświadczeniu Komisja przypomniała Polsce międzynarodowe zobowiązania i wspólne zasady dla wszystkich krajów Unii. Powołując się na Europejską Konwencję Praw Człowieka i Kartę Praw Podstawowych, Bruksela napisała, że nie można wydalić osoby do kraju, w którym groziłyby mu prześladowania, nieludzkie traktowanie oraz tortury. Także Amnesty International sprzeciwiała się zatrzymaniu i ewentualnej ekstradycji Ahmeda Zakajewa. Według organizacji, wydanie go stronie rosyjskiej stanowiłoby naruszenie praw człowieka.