Z wyliczeń "Rz" wynika, że jeżeli PKB skurczy się o 1 proc., wpływy do kasy państwa spadną o ponad 22 mld zł, podczas gdy wydatki wzrosną o ok. 15 mld zł. Według ministra finansów Jacka Rostowskiego ten scenariusz może się ziścić, jeżeli w ciągu trzech miesięcy okaże się, że Włochy są niewypłacalne.
Co się wtedy stanie w Polsce? W obliczu recesji firmy zredukują zatrudnienie, wynagrodzenia się skurczą i coraz mniej będziemy wydawać na zakupy i usługi. Wpływy z podatków spadną, ale rząd będzie musiał wydawać więcej np. na zasiłki dla bezrobotnych, świadczenia socjalne.
Mirosław Gronicki, doradca prezesa NBP, dodaje, że mniej pracujących Polaków oznacza też mniej wpływów z tytułu składek do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. – Jeżeli przybędzie nam 600 tys. bezrobotnych, to w kasie FUS zabraknie ok. 12 mld zł – wyjaśnia.
Przy wzroście PKB wynoszącym 2,5 proc. w budżecie może zabraknąć ok. 14 mld zł. W tej sytuacji – jak mówi Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK – resort mógłby szukać pieniędzy, ściągając wyższe dywidendy i licząc na wyższy zysk NBP. – Z pewnością jakieś cięcia wydatków też będą konieczne, ale obawiam się, że rząd będzie chciał głównie zwiększać dochody, aby utrzymać deficyt na zakładanym poziomie 35 mld zł – uważa.
Najmniej problemów rząd będzie miał, jeśli prawdziwy okaże się optymistyczny scenariusz, według którego gospodarka będzie się rozwijała w tempie 3,2 proc. Jest on najbardziej zbliżony do przyjętego przez rząd 27 września projektu budżetu, zakładającego 4-proc. wzrost. W tym wypadku dochody mogą być niższe od zakładanych o 2,5 mld zł, a wydatki wyższe o 2 mld zł.