Po wyborach rośnie ryzyko fiskalne w Polsce

Agencje ratingowe uważają, że wynik wyborów prezydenckich grozi wolniejszą od założeń konsolidacją fiskalną.

Publikacja: 09.06.2025 05:07

Minister finansów Andrzej Domański

Minister finansów Andrzej Domański

Foto: Andrzej Jackowski/PAP

„Wynik wyborów prezydenckich w Polsce najprawdopodobniej nadal będzie stwarzał trudności dla reform gospodarczych i trwałej konsolidacji fiskalnej oraz może pogłębić konflikty instytucjonalne” – oceniła w zeszłym tygodniu agencja ratingowa Fitch. Wskazała, że prezydentura Karola Nawrockiego najprawdopodobniej nadal będzie utrudniać realizację polityki koalicji rządzącej.

Deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych Polski urósł w 2024 r. do 6,6 proc. PKB z 5,3 proc. w 2023 r., zarówno powyżej szacunków Ministerstwa Finansów (5,7 proc.), jak i agencji Fitch (6,2 proc.). To przesunęło w górę plany resortu na 2025 r. – planuje on tylko niewielką redukcję deficytu, do 6,3 proc. PKB, choć jeszcze w „Średniookresowym planie budżetowo-strukturalnym na lata 2025–2028” zakładał deficyt na poziomie 5,5 proc. Zgodnie z tym dokumentem poniżej progu 3 proc. PKB mieliśmy zejść w 2028 r. Biorąc pod uwagę dane za 2024 r. oraz prognozy na 2025 r. (oraz 2026 r.: Komisja Europejska oczekuje wyniku aż 6,1 proc. PKB), to jednak wymagałoby jeszcze istotniejszej konsolidacji fiskalnej, niż planowało Ministerstwo Finansów. Resort rok temu planował, aby w 2026 r. zejść z deficytem do poziomu 4,5 proc. PKB.

Foto: Tomasz Sitarski

Konsolidacja fiskalna się oddala

Tyle że po zwycięstwie Karola Nawrockiego ekonomiści spodziewają się, że przestrzeń do zacieśnienia fiskalnego zmniejszyła się. – Rząd naszym zdaniem zwiększy wysiłki, aby walczyć o lepsze notowania. Domyślamy się, że będzie to robił poprzez luźną politykę fiskalną – komentuje Grzegorz Ogonek, ekonomista Santander Bank Polska. Jak obecnie będzie wyglądała skłonność rządu do zacieśnienia fiskalnego? Pewną odpowiedź da projekt ustawy budżetowej na 2026 r., który poznamy pod koniec sierpnia.

Prerogatywy prezydenta w kontekście polityki fiskalnej ograniczają się do inicjatywy ustawodawczej, niemniej Nawrocki obiecywał m.in. zwolnienie z podatku PIT rodzin z przynajmniej dwojgiem dzieci (do 140 tys. zł dochodu rocznie na każdego rodzica), podniesienie drugiego progu podatkowego ze 120 do 140 tys. zł, zniesienie podatku Belki do 140 tys. zł dochodu rocznie czy objęcie ulgami podatkowymi także osób samozatrudnionych rozliczających się podatkiem liniowym i ryczałtem. Zapowiedział też złożenie projektu ustawy obniżającej stawkę VAT z 23 do 22 proc. Dał też słowo, że nie podpisze żadnej ustawy podnoszącej podatki.

Rząd wprawdzie nie zapowiedział w ramach wychodzenia z procedury nadmiernego deficytu „drakońskich” społecznie reform – raczej np. podwyżki akcyzy na alkohol i papierosy, uszczelnienie systemu poboru podatków od firm (a przede wszystkim wysoki wzrost gospodarczy), niemniej zakładał m.in. zamrożenie parametrów skali podatkowej w PIT. Nie przeszkadzało mu to nadal obiecywać podniesienie kwoty wolnej od podatku z 30 do 60 tys. zł.

Już kilka miesięcy temu w rozmowie z „Parkietem” Milan Trajkovic, zastępca dyrektora w Fitch Ratings i główny analityk między innymi ds. Polski, sceptycznie patrzył na rządowe plany redukcji deficytu i oceniał, że znaczącego postępu konsolidacji fiskalnej w Polsce można realistycznie spodziewać się w latach 2026 i 2028. – Może się on również zdarzyć w latach 2025 i 2027, ale nasza prognoza bazowa zakłada, że atmosfera polityczna może temu nie sprzyjać – komentował. Teraz temperatura sporu tylko wzrosła.

Czytaj więcej

Ekonomiści: politycy to najsłabsze ogniwo finansów państwa

Zadłużenie Polski przyspiesza

Fitch od miesięcy mówi o znaczących pogorszeniu sytuacji fiskalnej w Polsce. – To już nie jest stopniowy wzrost zadłużenia – mówił Trajkovic. Fiasko planów konsolidacji fiskalnej jest wymieniane jako główny czynnik ryzyka dla naszego ratingu oraz jeg perspektywy. W publikacji sprzed kilku dni agencja zauważyła, że będziemy oddalać się od prognozowanej mediany długu publicznego dla krajów z kategorii ratingowej „A” – 57,2 proc. vs. przewidywane 61,6 proc. dla Polski w 2026 r. „Osłabienie zaufania do zdolności rządu do przeprowadzenia konsolidacji fiskalnej zgodnej z ustabilizowaniem długu na poziomie zbliżonym do państw o podobnym ratingu w średnim okresie stanowi czynnik ryzyka dla ratingu Polski „A-” ze stabilną perspektywą” – przestrzega.

Powyborczą sytuację w Polsce w dość podobnym tonie co Fitch skomentowały też pozostałe główne agencje ratingowe. Agencja Moody’s również oceniła, że konsolidacja może zostać opóźniona, bo rząd Donalda Tuska nie będzie dążył do niepopularnych cięć. S&P Global napisała zaś o „rosnącym ryzyku fiskalnym” i oceniła, że przedłużający się impas polityczny sugeruje, że prawdopodobieństwo przeprowadzenia reform fiskalnych jest niskie. Co należy natomiast podkreślić, agencje jednocześnie zauważają liczne zalety polskiej gospodarki, m.in. solidny wzrost gospodarczy, zdywersyfikowanie naszej gospodarki, elastyczny rynek pracy i produktów czy wykształconą siłę roboczą.

Podatki tylko w dół

Konsolidacja fiskalna może być tym bardziej utrudniona, że obie strony konfliktu politycznego chcą obciążenia podatkowe obniżać, nie podnosić.

Propozycje podatkowe Karola Nawrockiego przeliczyli jeszcze przed wyborami ekonomiści z Centrum Analiz Ekonomicznych (CenEA). Chodzi o trzy obietnice: podniesienia drugiego progu podatkowego do 140 tys. zł, PIT 0 proc. dla rodzin z przynajmniej dwojgiem dzieci i poszerzenie ulg prorodzinnych na różne zasady opodatkowania. „Program podatkowy Nawrockiego jest wyraźnie skierowany do osób najbogatszych” – konstatowali analitycy. Pełny analizowany zestaw reform oznaczałby dla budżetu roczny ubytek ponad 19 mld zł rocznie, z czego 9 mld zł zostawałoby w kieszeniach grupy 10 proc. osób najlepiej zarabiających.

Również analizując efekt wyłącznie dla gospodarstw domowych z dziećmi, widać, że najwięcej zyskałyby te o najwyższych dochodach. Rodziny z najwyższej grupy decylowej (czyli 10 proc. o najwyższych dochodach) przeciętnie zyskałyby aż 1080 zł miesięcznie, zaś rodziny z najniższej grupy: raptem 6 zł.

– Sytuacja, w której prezydent elekt bezwzględnie zapewnia, że nie dopuści do podwyższenia żadnych podatków, to dla mnie neoliberalne bałwochwalstwo – ocenia w rozmowie z „Parkietem” dr Michał Możdżeń z Katedry Polityk Publicznych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, członek zarządu Polskiej Sieci Ekonomii. Stara się zrozumieć potrzeby polityczne, czyli zwrot w kierunku wzrastającej, lokalnej klasy średniej (m.in. przedsiębiorców o liberalnych poglądach), niemniej krytykuje wykluczanie polityki podatkowej jako narzędzia zarządzania stabilnością makroekonomiczną i finansową. – To nieodpowiedzialna propozycja również ze względów nierównościowych – dodaje. – Polska już należy do krajów o stosunkowo wysokich nierównościach. 1 proc. najbogatszych Polaków, już po podatkach i transferach, „zbiera” około 10–11 proc. całego dochodu narodowego. Ta grupa charakteryzuje się dosyć niską skłonnością do konsumpcji, nie pobudza więc szczególnie lokalnej koniunktury. Ponadto inwestuje dużo m.in. w nieruchomości, podbijając ich ceny – przekonuje Możdżeń.

Jednocześnie warto zauważyć, że również sztandarowa obietnica Koalicji Obywatelskiej – podniesienie kwoty wolnej od podatku z 30 do 60 proc. – dawałaby tym większe korzyści finansowe, im więcej dana osoba zarabia.

„Wynik wyborów prezydenckich w Polsce najprawdopodobniej nadal będzie stwarzał trudności dla reform gospodarczych i trwałej konsolidacji fiskalnej oraz może pogłębić konflikty instytucjonalne” – oceniła w zeszłym tygodniu agencja ratingowa Fitch. Wskazała, że prezydentura Karola Nawrockiego najprawdopodobniej nadal będzie utrudniać realizację polityki koalicji rządzącej.

Deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych Polski urósł w 2024 r. do 6,6 proc. PKB z 5,3 proc. w 2023 r., zarówno powyżej szacunków Ministerstwa Finansów (5,7 proc.), jak i agencji Fitch (6,2 proc.). To przesunęło w górę plany resortu na 2025 r. – planuje on tylko niewielką redukcję deficytu, do 6,3 proc. PKB, choć jeszcze w „Średniookresowym planie budżetowo-strukturalnym na lata 2025–2028” zakładał deficyt na poziomie 5,5 proc. Zgodnie z tym dokumentem poniżej progu 3 proc. PKB mieliśmy zejść w 2028 r. Biorąc pod uwagę dane za 2024 r. oraz prognozy na 2025 r. (oraz 2026 r.: Komisja Europejska oczekuje wyniku aż 6,1 proc. PKB), to jednak wymagałoby jeszcze istotniejszej konsolidacji fiskalnej, niż planowało Ministerstwo Finansów. Resort rok temu planował, aby w 2026 r. zejść z deficytem do poziomu 4,5 proc. PKB.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budżet i podatki
Elon Musk o ustawie Donalda Trumpa: To ohydne paskudztwo
Budżet i podatki
Sekretarz skarbu USA Scott Bessent: Stany Zjednoczone nigdy nie zbankrutują
Budżet i podatki
Polska na kursie kolizyjnym z długiem. „Budżetowe piekło istnieje”
Budżet i podatki
Ekonomiści: politycy to najsłabsze ogniwo finansów państwa
Budżet i podatki
Patriarcha Moskwy zmienił nazwisko. Aby nie płacić podatków