Reklama

Awantura o „Raus” we Frankfurcie

?Spór na lotnisku może kosztować posła europejską karierę.

Publikacja: 27.02.2014 20:10

Jacek Protasiewicz uważa, że niemiecki funkcjonariusz na lotnisku go sprowokował

Jacek Protasiewicz uważa, że niemiecki funkcjonariusz na lotnisku go sprowokował

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Wszystko zaczęło się od słowa „Raus", które niemiecki celnik na lotnisku we Frankfurcie miał rzekomo wypowiedzieć pod adresem europosła PO Jacka Protasiewicza.

Polityk twierdzi, że wyprowadziło go to z równowagi i powiedział celnikom, że jak się mówi „Raus", to razem z „Hände Hoch", a stąd już tylko krok do „Heil Hitler". I że powinni odwiedzić obóz koncentracyjny w Auschwitz, gdzie takich słów nadużywano. „Heil Hitler" wyprowadziło z kolei z równowagi celnika, który wezwał policję. Ta zabrała Protasiewicza z lotniska na posterunek, skuła kajdankami i – zdaniem relacjonującego te wydarzenia – popychała. Ostatecznie incydent zakończył się pokojowo. Protasiewicza uwolniono i mógł polecieć dalej do Strasburga.

I całej sprawy by nie było, gdyby nie artykuł w wydaniu najbardziej poczytnego niemieckiego dziennika „Bild", gdzie Protasiewicza opisano jako pijanego polityka, awanturującego się na lotnisku i obrażającego funkcjonariuszy nazistowskimi zwrotami. Mamy więc z jednej strony wersję posła – o agresywnych celnikach i policjantach, którzy bez powodu go popychają i obrażają. A z drugiej relację w dzienniku, pewnie na podstawie przecieków od celników i policji, sugerujących agresję eurodeputowanego. W jednym Protasiewicz zgadza się z „Bildem": mówił o Auschwitz i użył sformułowania „Heil Hitler". – Poniosło mnie – powiedział „Rz".

Po tym jak „Bild" opublikował artykuł, Protasiewicz przeszedł do ofensywy. Rano zadzwonił do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza, któremu zdał relację z wydarzeń. Fakt rozmowy potwierdził nam Marcin Grajewski z biura prasowego Schulza. – Przewodniczący chce poznać wszystkie fakty, żeby wyrobić sobie opinię na ten temat – powiedział.

Polski europoseł jest pewien swego. Uważa, że wszędzie były kamery (i na lotnisku, i w komisariacie) i nagrania dowiodą, że ma rację. Chce też interwencji Schulza w tej sprawie. – Przewodniczący powiedział mi, że słyszał wcześniej o arogancji obsługi lotniska we Frankfurcie. Przypomniał też sprawę litewskiej europosłanki obrażonej na lotnisku w Wielkiej Brytanii. Tam reakcją na jego list były przeprosiny, w moim przypadku też tak pewnie będzie – uważa Protasiewicz.

Reklama
Reklama

Europoseł zgadza się, że został wyprowadzony z równowagi. Ale przekonuje, że on nie złamał prawa. Zrobili to natomiast celnicy, którzy widzieli w paszporcie, że jako europoseł cieszy się immunitetem dyplomatycznym, a mimo to zatrzymali go bez powodu.

– Takiej sprawy na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat nie pamiętam – mówi „Rz" Lidia Geringer d'Oedenberg z SLD, eurodeputowana w Komisji Prawnej PE. Przyznaje, że PE powinien tę sprawę wyjaśnić. – Bo nawet w wersji opisanej przez „Bilda" widać, że poseł Protasiewicz nie złamał prawa – powiedziała posłanka. Nie było więc podstawy do zatrzymania go, tym bardziej że dysponował paszportem dyplomatycznym i wykonywał obowiązki europosła, bo był w drodze na sesję plenarną w Strasburgu.

Niemiecka policja jednak dla prokuratury przygotowuje dokumenty w sprawie obrazy funkcjonariuszy.

Premier Donald Tusk zapowiedział, że wyciągnie wobec Protasiewicza konsekwencje. Jakie? Decyzję podejmie po rozmowie z nim. – Niezależnie od tego, jak bardzo niestosowne było zachowanie niemieckich celników, niestosowne było też zachowanie Jacka Protasiewicza – mówił.

Protasiewicz ostatnio bardzo zbliżył się do Tuska. Dzięki poparciu premiera został szefem regionu dolnośląskiego PO i szefem sztabu wyborczego w kampanii do Parlamentu Europejskiego. – W tej sytuacji powinien zrezygnować z prowadzenia kampanii – uważa współpracownik Protasiewicza. – Problem polega na tym, że nikt w partii nie kwapi się, by go zastąpić, bo w powszechnym przekonaniu przegramy te wybory.

Premier sugeruje, że Protasiewicza spotka inna kara – odebranie stanowisk w europarlamencie. Protasiewicz jest jednym z jego wiceprzewodniczących, a także szefuje delegacji polskiej – składającej się z europosłów PO i PLS – w chadeckiej grupie politycznej EPP. – Nic nie wskazuje na to, żeby Jacek Protasiewicz zrobił coś, co go dyskwalifikuje, jeśli chodzi o aktywność publiczną w Polsce. Natomiast ewidentnie może być ciężarem, jeśli chodzi o relacje międzynarodowe. Jeśli rzeczywiście użył sformułowań ze słownika historycznego, to co najmniej przesadził, niezależnie od tego, jak zachowywali się celnicy czy policjanci – stwierdził premier.

Reklama
Reklama

Politycy PO, z którymi rozmawialiśmy, albo są załamani zachowaniem Protasiewicza, albo z niego drwią, porównując do Jana Rokity, który zasłynął przepychanką z personelem podczas lotu samolotem niemieckiej Lufthansy. – Jak on mógł wykrzykiwać „Heil Hitler"? – pyta w rozmowie z „Rz" jeden z członków rządu.

Przedstawiciele Platformy są także zadziwieni emocjonalną konferencją prasową Protasiewicza. – Teraz to już nikt nie uwierzy, że jest niewinny – mówił w jej trakcie jeden z nich.

Wszystko zaczęło się od słowa „Raus", które niemiecki celnik na lotnisku we Frankfurcie miał rzekomo wypowiedzieć pod adresem europosła PO Jacka Protasiewicza.

Polityk twierdzi, że wyprowadziło go to z równowagi i powiedział celnikom, że jak się mówi „Raus", to razem z „Hände Hoch", a stąd już tylko krok do „Heil Hitler". I że powinni odwiedzić obóz koncentracyjny w Auschwitz, gdzie takich słów nadużywano. „Heil Hitler" wyprowadziło z kolei z równowagi celnika, który wezwał policję. Ta zabrała Protasiewicza z lotniska na posterunek, skuła kajdankami i – zdaniem relacjonującego te wydarzenia – popychała. Ostatecznie incydent zakończył się pokojowo. Protasiewicza uwolniono i mógł polecieć dalej do Strasburga.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Sondaż: Polacy jednoznacznie o obecności polskich żołnierzy na Ukrainie
Polityka
Gen. Mirosław Różański o dronie: Rosja nas testuje. Powinniśmy odpowiedzieć stanowczo
Polityka
Zbigniew Bogucki wyjaśnia co może zrobić rząd, by Karol Nawrocki nie wetował ustaw
Polityka
Sondaż: Polska nieobecna w Białym Domu. Kto, zdaniem Polaków, za to odpowiada?
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama