Kierowca jadący po Podkarpaciu nowymi odcinkami autostrady A4 w kierunku przejścia granicznego w Korczowej na drogowskazach zamiast „Lwowa" widzi „L'viv". Podobnie jest na obwodnicy Augustowa. Zamiast nazw „Wilno" i „Kowno", na drogowskazach widnieją „Vilnius" i „Kaunas". To się zmieni, a obok nazw oryginalnych pojawią się ich polskie odpowiedniki.
To efekt batalii posła Sylwestra Chruszcza z Kukiz'15. – Po oddaniu w 2016 roku autostrady A4 dostałem wiele sygnałów od organizacji kresowych dotyczących braku nazwy „Lwów" – relacjonuje.
Względy praktyczne
W kwietniu złożył projekt nowelizacji prawa o ruchu drogowym i ustawy o języku polskim, przewidujący wprowadzenie dwujęzycznych drogowskazów. W uzasadnieniu powoływał się na preambułę ustawy o języku polskim mówiącą m.in. o tym, że „język polski stanowi podstawowy element narodowej tożsamości", a tę ostatnią należy „chronić w procesie globalizacji". W rozmowie z „Rzeczpospolitą" poseł opowiada jednak głównie o względach praktycznych.
– Chodzi o ułatwienie ruchu tranzytowego. „Vilnius" stosunkowo łatwo skojarzyć polskiemu kierowcy z „Wilnem", ale przykładowo „Bautzen" z „Budziszynem" już nie – tłumaczy poseł.
Po złożeniu projektu Chruszcz rozpoczął lobbing w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa. Mówi, że podczas spotkań konsultacyjnych spotkał się z pozytywnym odzewem.
Rząd jest na tak
Kropkę nad „i" ministerstwo postawiło w ubiegłym tygodniu podczas posiedzenia sejmowej Komisji Infrastruktury. – Pomysł uważam za bardzo dobry – mówił Bogdan Oleksiak, dyrektor departamentu transportu drogowego.
Dodał jednak, że lepszym rozwiązaniem od proponowanej nowelizacji dwóch ustaw jest zmiana rozporządzenia w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych. Obecnie rzeczywiście wynika z niego, że nazwy podaje się w języku oryginalnym, a w przypadku cyrylicy w transliteracji łacińskiej.
Choć propozycję złożył poseł znany z poglądów narodowo-demokratycznych, nie wzbudziła ona kontrowersji politycznych. – Choć nie jestem obieżyświatem, przemieszczałem się trochę po Europie. Często widziałem za granicą dwujęzyczne nazwy na drogowskazach. To ułatwia poruszanie się – mówi Stanisław Żmijan z PO, wiceszef Komisji Infrastruktury.
– Tu jest Polska, a każdy kraj powinien chronić to, co dla niego istotne – dodaje Zbigniew Sosnowski z PSL.
Batalia za Odrą
Zresztą Chruszcza należałoby uznać za specjalistę od rozwiązywania podobnych problemów. Wcześniej uporał się z nim w Niemczech.
Tamtą batalię rozpoczął w 2006 roku, gdy był europosłem Ligi Polskich Rodzin. – Jestem mieszkańcem Szczecina, a jadąc przez wschodnie niemieckie landy zauważyłem, że na drogowskazach używa się nazwy „Stettin" – mówi.
Posłowi udało się uzyskać opinię Komisji Europejskiej, z której wynikało, że ta praktyka była niezgodna z konwencją wiedeńską o ruchu drogowym. Zaleca ona, by nazwy miejscowości zapisywać w języku kraju lub jego części, gdzie leży dana miejscowość. – Tę interpretację przesłałem do wschodnich landów, czyli Brandenburgii, Meklemburgii-Pomorza Przedniego i Saksonii – dodaje Chruszcz.
Wspomina, że w 2008 roku Niemcy zaczęli wymieniać drogowskazy, a obecnie dwujęzyczne nazwy umieszczane są nie tylko na drogach międzynarodowych, ale też tych lokalnych.
Sylwester Chruszcz ma nadzieję, że równie szybko do zmian dojdzie w Polsce. Podczas posiedzenia komisji dyrektor z resortu infrastruktury zadeklarował, że nowe rozporządzenie będzie gotowe w trzecim kwartale przyszłego roku.