W czerwcu sąd w Lublinie uniewinnił osobę obwinioną o przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym. – Oczywistym jest w świetle dokumentów, że typ urządzenia, którym dokonano pomiaru, nie spełniał warunków decyzji dopuszczających do użytkowania – uzasadniał sędzia w czasie rozprawy, z którego nagranie zamieściło Stowarzyszenie Prawo na Drodze. Powód? Pomiaru dokonano wideorejestratorem PolCam, odnośnie którego legalności istnieją spore wątpliwości.
PolCam to urządzenie instalowane w policyjnych autach, które może posłużyć do pomiaru prędkości samochodu, jadącego przed radiowozem. W tym celu funkcjonariusz musi nacisnąć pomarańczowy przycisk na początku i na końcu pomiaru, starając się, by odległość między pojazdem policyjnym a obserwowanym była taka sama. W innym trybie można też wcisnąć przycisk niebieski. Wówczas pomiar zakończy się automatycznie po przejechaniu 100 m. Problem w tym, że ten właśnie tryb nie powinien działać.
Czytaj więcej
Miliony mandatów nałożone za sprawą odczytów z policyjnych urządzeń mogły być wystawione bezprawnie.
Tak wynika z ustaleń Artura Mezglewskiego, profesora nauk prawnych, prezesa Stowarzyszenia Prawo Na Drodze i autora komentarza do Prawa o ruchu drogowym. Z przeprowadzonej przez niego analizy dokumentów wynika, że producent urządzenia, który w 2005 roku starał się o jego zatwierdzenie w Głównym Urzędzie Miar, został zobowiązany do zablokowania wszystkich trybów pomiarowych poza AUTO2, czyli tym, uruchamianym pomarańczowym przyciskiem. W szczególności miał zostać zdezaktywowany tryb AUTO3, uruchamiany niebieskim przyciskiem.
Zdaniem prof. Mezglewskiego tak się nie stało, tryb AUTO3 wciąż jest aktywny, a dystrybutor urządzenia zmodyfikował tylko instrukcję obsługi. Zmienił cyfrę „3” na „2”, w związku z czym w nowej instrukcji nie ma już mowy o trybie AUTO3, są natomiast dwa tryby AUTO2.