Ulga prorodzinna zwana też ulgą na dzieci to podatkowa preferencja, z której każdego roku korzystają tysiące Polaków. Schody zaczynają się, gdy po rozstaniu czy rozwodzie rodzice nie mogą się porozumieć, kto i ile ma odliczyć w swoim PIT.
Naczelny Sąd Administracyjny po raz kolejny przypomniał, że w takim przypadku nie ma innej rady: ulgę trzeba podzielić po równo.
Czytaj także: Ulga na dzieci po rozwodzie - interpretacje skarbówki
Sprawa dotyczyła podatniczki, której fiskus zakwestionował zeznania roczne za cztery kolejne lata podatkowe. Powodem była ulga prorodzinna. Okazało się bowiem, że kobieta wykazała w swoich PIT rocznych pełne odliczenia, a jej były mąż połowę. Oznaczało to, że przekroczyli limit przysługujący rodzicom. Ten jest bowiem łączny i choć rodzice mogą sami zdecydować, kto i ile odlicza, to odliczenie nie może przekroczyć 100 proc. W tej sytuacji urzędnicy skarbówki wezwali matkę do skorygowania zeznań, co oznaczało konieczność oddania połowy ulgi odliczonej w kolejnych latach.
Podatniczka preferencji ograniczać nie zamierzała. Tłumaczyła, że w związku z rozwodem prawa rodzicielskie ojca zostały ograniczone. Opieka, wychowanie i kształcenie córki spoczywa na niej. Ojciec dziewczynki poza zasądzonymi alimentami nie ponosi innych kosztów i nie bierze odpowiedzialności za jej wychowanie. Dlatego nie godziła się na odliczenie przez byłego męża. Dodatkowo wskazywała, że były mąż nie wywiązuje się z ustalonych przez sąd terminów spotkań z dzieckiem. Ponadto w jej ocenie ulga na dziecko przysługuje temu z rodziców, u którego dziecko faktycznie mieszka.