O rozsądek ma zaapelować też koncern Philip Morris.
– Poziom opodatkowania powinien mieć związek ze szkodliwością danego typu wyrobów, a to przemawia za tym, by pozostawić znacząco niższą stawkę podatku na e-papierosy i wyroby nowatorskie – proponuje Adam Suchenek, menedżer ds. komunikacji w Philip Morris Polska. Zauważa on, że z punktu widzenia efektywności wpływów do budżetu najbardziej efektywna byłaby podwyżka akcyzy na najtańsze papierosy. Tradycyjne wyroby tytoniowe to dziś bowiem około 86 proc. rynku.
- Jesteśmy za rozsądnym planem podwyżek, który nie zaburzyłby rynku tradycyjnych wyrobów, nie sprzyjał szarej strefie i jednocześnie zapewniał dorosłym palaczom, nie mogącym rzucić palenia, dostępne cenowo alternatywy o znacząco mniejszej zawartości substancji szkodliwych - dodaje Adam Suchenek.
Nieco inne propozycje wysunie BAT, który postuluje podwyżkę stawek na wyroby nowatorskie (tj. na tytoń podgrzewany). Jak sugeruje Roman Jamiołkowski, dyrektor ds. korporacyjnych w BAT Polska, poziom opodatkowania takich wyrobów w Polsce należy do najniższych w Europie. Akcyza to tylko 11 proc. ceny wyrobu nowatorskiego, podczas gdy od tradycyjnych papierosów aż 63 proc.
Takie różnice wynikają poniekąd z tego, że Philip Morris ma na polskim rynku mocną pozycję w wyrobach nowatorskich, a BAT – w e-papierosach napełnianych płynami. Te formy palenia wybiera jednak wciąż niewielu polskich palaczy. Dziś e-papierosy to ok. 10–11 proc. rynku, a wyroby nowatorskie 3–4 proc.
Koncerny tytoniowe są jednak zgodne, że należy zwalczać szarą strefę. Z badań instytutu Almares wynika, że pod koniec 2020 r. spadła ona poniżej 10 proc., ale po części w wyniku mniejszego ruchu osobowego przez wschodnią granicę, a więc mniejszego przemytu.