Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) wydał przełomowe orzeczenie dotyczące podatkowych skutków sprzedaży mieszkania po odwołaniu umowy dożywocia. Wynika z niego jasno, że choć w takim przypadku dochodzi do ponownego, nowego nabycia mieszkania przez dożywotnika, nie zawsze musi on odczekać pięć lat, żeby sprzedać je bez PIT.
Sprzedaż mieszkania po rozwiązaniu dożywocia a PIT
Umowa dożywocia, czyli przekazanie mieszkania czy domu w zamian za możliwość dożycia w nich do śmierci i opiekę staje się coraz powszechniejsza. Na to rozwiązanie decydują się zwłaszcza starsze osoby, które mają własną nieruchomość, ale brakuje im pieniędzy na bieżące utrzymanie czy potrzebują opieki. Osoby, które podejmują się takiego zadania w zamian za przejęcie domu czy mieszkania seniora nie zawsze jednak zdają sobie sprawę z tego co ich czeka. I nie rzadko — nie myśląc, jakie może mieć to podatkowe konsekwencje — po pewnym czasie wycofują się z transakcji.
Tak stało się w przypadku seniora, którego spór z fiskusem doprowadził do precedensu. A zaczął się od wniosku o interpretację. Mężczyzna wyjaśnił, że w lutym 2009 r. nabył prawo do mieszkania. Stało się to w drodze umowy ustanowienia odrębnej własności lokalu mieszkalnego. Chcąc zabezpieczyć swoją egzystencję, na początku kwietnia 2015 r. zawarł umowę dożywocia ze swoją bratanicą oraz jej mężem.
Małżonkowie w zamian za mieszkanie zobowiązali się zapewnić krewnemu dożywotnie utrzymanie, czyli tzw. wikt i opierunek, oraz pokrywać koszty bieżących opłat, opieki, pielęgnacji w chorobie i starości oraz sfinansować pogrzeb. Przede wszystkim zaś dożywotnik miał zagwarantowane prawo do mieszkania w przejętym przez rodzinę lokum do śmierci.
Podatnik wyjaśnił jednak, że trzy lata później sytuacja uległa diametralnej zmianie. W lipcu 2018 r. bratanica i jej mąż wycofali się z umowy dożywocia. Nastąpiło jej rozwiązanie na podstawie zgodnego oświadczenia stron, z uwagi na niemożność prawidłowej realizacji umowy ze strony nabywcy nieruchomości. I tak mieszkanie wróciło do byłego już dożywotnika.