Przekonał się o tym pan Adam z Warszawy. Od dwóch lat jest w nieformalnym związku ze swoją partnerką Anną. Po wypełnieniu rocznego PIT okazało się, że pani Anna musi dopłacić 1,5 tys. zł. Pan Adam postanowił zrobić to za nią. Przelał pieniądze z własnego rachunku. Teraz oboje nie wiedzą, co zrobić, bo fiskus nadal domaga się zapłaty od pani Anny, a pan Adam nie wie, jak odzyskać pieniądze.
Skąd wyszły środki
Całe zamieszanie zapewne by nie powstało, gdyby zainteresowani wiedzieli, że nie ma takiej możliwości, by podatek zapłaciła w imieniu podatnika inna osoba. Nawet mąż lub żona nie powinni płacić podatku za siebie (chyba że przelew do urzędu skarbowego zostanie zrealizowany z konta bankowego, którego oboje są współwłaścicielami). Tak samo jest z osobami żyjącymi – tak, jak w tym wypadku – w nieformalnych związkach (konkubinacie).
Tylko zapłata podatku przez podatnika prowadzi do realizacji zobowiązania podatkowego i tym samym do jego wygaśnięcia. Potwierdza to art. 59 § 1 pkt 1 ordynacji podatkowej. Zgodnie z nim zobowiązanie podatkowe wygasa w całości lub w części wskutek zapłaty.
Za termin zapłaty w obrocie bezgotówkowym uważa się dzień obciążenia rachunku bankowego podatnika w banku.
Jeśli zatem podatnik nie wpłaci sam odpowiedniej kwoty w terminie, to powstanie zaległość podatkowa. Oczywiście od niej trzeba potem uiścić odsetki za zwłokę (są one naliczane do momentu uregulowania należności).