Polacy coraz chętniej sprzedają i kupują różne rzeczy przez Internet. Większość jednak nie zdaje sobie sprawy z tego, na jakie konsekwencje podatkowe się naraża.
Brat PIT czuwa
Organy podatkowe dokonują bardzo dokładnej analizy dochodów uzyskiwanych z tytułu sprzedaży internetowej.
– Ostatnio wzrosła liczba kontroli podatkowych w tym zakresie – zauważa radca prawny Elżbieta Mucha. Co gorsza, ponieważ ślad transakcji w sieci pozostaje, kontrole te są dla organów podatkowych niemal stuprocentowo skuteczne. Wszelkie instytucje, zwłaszcza banki, mają obowiązek udostępniać im dane o historii transakcji.
Czy każda transakcja naraża sprzedającego na kłopoty? Za przykład weźmy książki. Jak wyjaśnia radca prawny Beata Kuczek-Maruta z krakowskiej kancelarii Kuczek-Maruta, jeśli sprzedaż jest okazjonalna, obejmuje książki kupione lub otrzymane ponad pół roku wcześniej i o wartości do 1 tys. zł łącznie, nie ma podatku. Od sprzedaży pojedynczej książki za więcej niż 1 tys. zł kupujący będzie musiał zapłacić podatek od czynności cywilnoprawnych w wysokości 2 proc. ceny.
– U sprzedającego natomiast podatek dochodowy może się pojawić w razie sprzedaży książek relatywnie nowych – tłumaczy Beata Kuczek-Maruta. Jeżeli nie minęło jeszcze sześć miesięcy od końca miesiąca, w którym nastąpił zakup, sprzedaż jest opodatkowana na zasadach ogólnych.