Trzeba ścigać osoby, które powinny płacić podatki, a uchylają się od ich zapłaty – przyznają nawet zagorzali krytycy poczynań fiskusa. Takim właśnie celom służą przepisy ordynacji podatkowej o natychmiastowej wykonalności decyzji, która jeszcze nie stała się ostateczna. Niestety, bywają one często nadużywane po to, by szybko ściągnąć pieniądze z podatnika.
Dlatego właśnie eksperci podatkowi zgłaszają postulat, by ograniczyć możliwość szybkiego sięgania przez fiskusa do kieszeni podatnika. Może to bowiem prowadzić do ogromnych kłopotów finansowych tego ostatniego z bankructwem włącznie.
Dziś, kiedy decyzja organu podatkowego nie jest jeszcze ostateczna (a więc podatnik może się jeszcze od niej odwołać), zasadniczo nie podlega wykonaniu. Można jej jednak nadać rygor natychmiastowej wykonalności. Według art. 239b ordynacji podatkowej, chodzi o cztery sytuacje: gdy wobec podatnika toczy się postępowanie egzekucyjne, gdy zainteresowany nie posiada majątku o wartości wystarczającej na zapłatę podatku, gdy wyprzedaje swój majątek o znacznej wartości albo gdy do terminu przedawnienia pozostało mniej niż trzy miesiące.
Jednakże nawet jeśli takie sytuacje wystąpią, to i tak organ podatkowy musi „uprawdopodobnić, że zobowiązanie wynikające z decyzji nie zostanie wykonane". Jak to ma zrobić – tego już przepisy nie wskazują. I to właśnie otwiera fiskusowi pole do szerokiej interpretacji.
W praktyce zdarza się nawet, że samo złożenie odwołania jest uważane za dowód na to, iż ktoś ucieka od zapłaty. Zapada zatem postanowienie o rygorze natychmiastowej wykonalności. Podatnik wprawdzie może złożyć zażalenie, ale to nie wstrzymuje wykonania decyzji.