Od początku roku sen z powiek właścicielom elektrowni wiatrowych spędza problem podatku od nieruchomości, który w wyniku niefortunnej nowelizacji wzrósł kilkakrotnie. Zamiast tak jak dotychczas płacić daninę tylko od części budowlanych, teraz mają ją uiszczać od całości. Za kilka miesięcy będą mogli odetchnąć z ulgą. Ministerstwo Energii dostrzegło problem. Do konsultacji trafił projekt zakładający przywrócenie starych, korzystnych zasad opodatkowania wiatraków. Jeśli propozycję resortu energii uda się wcielić w życie, od jesieni podatek należny gminom od coraz bardziej popularnych w Polsce wiatraków znów będzie naliczany wyłącznie od ich części budowlanych, a nie od całości inwestycji.
Zaskakująca podwyżka
Problemy z opodatkowaniem wiatraków zaczęły się z początkiem roku.
– Od 1 stycznia 2017 r. w życie weszła ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Resort finansów i niektóre sądy administracyjne uznają, że w wyniku zmiany podstawa opodatkowania podatkiem od nieruchomości obejmuje wszystkie elementy składowe elektrowni wiatrowych, w tym takie jak gondola, generator prądotwórczy czy układ sterowania – wyjaśnia Daniel Więckowski, doradca podatkowy, KR Group.
Wcześniej przez kilkanaście lat podatek od nieruchomości naliczany był tylko od fundamentu oraz masztu.
– Dla podatników zmiana była katastrofalna. Do końca 2016 r. wiedzieli, że inwestycja w wiatraki wiąże się z opodatkowaniem na poziomie 20–30 proc. ich wartości. Przykładowo przy inwestycji wartej 5 mln zł trzeba było liczyć się z podatkiem od nieruchomości na poziomie ok. 100 tys. zł. Po zmianie danina mogła wynieść już nawet 400–500 tys. zł – tłumaczy Michał Nielepkowicz, doradca podatkowy, partner w kancelarii Nielepkowicz & Partnerzy.