Aktualizacja: 09.08.2018 15:17 Publikacja: 10.08.2018 18:00
Foto: Archiwum
Jest w tym paradoks, że najlepszą rozrywkę daje widzom poszukiwanie morderców, oszustów, zboczeńców, złodziei. Na dodatek wraz ze wzrostem wyrafinowania gatunku, częściej zdarza się twórcom sympatyzować z czarnymi charakterami. Dokładnie takie emocje gwarantuje „Węgierska robota". Sprawnie uszyta opowieść o chłopaku napadającym na banki w latach 90. ubiegłego wieku. Można zarzucić, że historia to nieco sztampowa, ale że oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, to sztampę można zarzucić bezkarnie jedynie faktom.
W najnowszym odcinku podcastu „Posłuchaj Plus Minus” gościem Darii Chibner był Cezary Boryszewski – redaktor nac...
Znawcy twórczości Krystiana Lupy nie mają wątpliwości, że nikt lepiej nie przeniósłby na deski sceniczne „Czarod...
„Amerzone – Testament odkrywcy” to wyprawa w świat zapomnianych krain.
W drugim tomie „Filozoficznego Lema” widać ujemną ocenę pisarza dla ludzkości.
Czy z przeciętnej powieści może powstać dobry serial? „Fatalny rejs” dowodzi, że tak.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas