Scenarzysta nie chciał ryzykować

Dlaczego kino lubuje się w bandytach? Czy urzekają bardziej twórców czy widzów, których życie napiętnowane powtarzalnością dnia codziennego, niekoniecznie wypełniają silne emocje? Gdyby sporządzić zestawienie, czy więcej taśmy filmowej (i terabajtów) poświęcono historiom miłosnym czy zbrodni, co byłoby górą? Osobiście stawiam na to drugie.

Publikacja: 10.08.2018 18:00

Scenarzysta nie chciał ryzykować

Foto: Archiwum

Jest w tym paradoks, że najlepszą rozrywkę daje widzom poszukiwanie morderców, oszustów, zboczeńców, złodziei. Na dodatek wraz ze wzrostem wyrafinowania gatunku, częściej zdarza się twórcom sympatyzować z czarnymi charakterami. Dokładnie takie emocje gwarantuje „Węgierska robota". Sprawnie uszyta opowieść o chłopaku napadającym na banki w latach 90. ubiegłego wieku. Można zarzucić, że historia to nieco sztampowa, ale że oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, to sztampę można zarzucić bezkarnie jedynie faktom.

„Rzeczpospolita” najbardziej opiniotwórczym medium października!
Rzetelne informacje, pogłębione analizy, komentarze i opinie. Treści, które inspirują do myślenia. Oglądaj, czytaj, słuchaj.

Czytaj za 9 zł miesięcznie!
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą