Międzynarodowy sukces Flynn przyniosła adaptacja jej trzeciej książki pt. „Zaginiona dziewczyna", którą zekranizowała prawdziwa legenda thrillerów psychologicznych – David Fincher. Finansowy sukces filmu przekonał innych twórców do sięgnięcia także po dwie pierwsze powieści autorki. Najpierw Gilles Paquet-Brenner zekranizował „Mroczny zakątek" (2015), a teraz Marti Noxon przeniosła na ekran jej pierwszą powieść „Ostre przedmioty".
Serial opowiada o Camille Preaker – dziennikarce pracującej w podupadającej chicagowskiej gazecie. Otrzymuje ona polecenie wyjazdu do rodzinnego miasta, aby relacjonować śledztwo w sprawie nietypowych morderstw dwóch dziewczynek. Jest to zadanie o tyle trudne, że po wielu latach nieobecności wymaga bolesnego powrotu do prowincjonalnego, klaustrofobicznego miasteczka, neurotycznej matki i wspomnień związanych z molestowaniem seksualnym. Pamięć zimnego domu, niezdrowej rywalizacji o względy starszych kolegów i wreszcie tragicznie zmarłej ukochanej siostry stanowią główny wątek historii, który przeplata się z poszukiwaniem sprawcy współczesnych zbrodni. Cały ten ładunek emocjonalny, który w kolejnych aktach serialu odsłania przed nami Amy Adams w roli Camille Preaker, nadaje produkcji dusznego klimatu amerykańskiej prowincji. Peryferii, które pod płaszczykiem zadbanych domów i wyćwiczonych uśmiechów kryją wiele bólu i rozczarowań.
Znane Camille z młodości twarze, teraz naznaczone zmarszczkami, przywołują wspomnienia i uczucia sprzed lat. Czasy, kiedy jedynym marzeniem było wyrwać się do lepszego świata. Długie oczekiwanie zmiany związane było z różnymi próbami tłumienia bólu. Niestety Camille – mimo niechęci uczestniczenia w poszukiwaniu mordercy – szybko orientuje się, że bieżące wydarzenia mają zbyt wiele wspólnego z jej przeszłością, żeby były przypadkowe. To, co wydaje się widzowi poszukiwaniem mordercy, w dużej mierze jest pogonią za prawdą o własnej historii, która nierozwiązana w przeszłości żarzy się i piecze jak przystawiony do skóry papieros.
Serial jest popisem jednej aktorki – Amy Adams – która książkowe monologi wewnętrzne głównej bohaterki oraz jej emocjonalne rozbicie potrafi oddać z niesamowitą wymownością. W porównaniu z książką wszystkie postacie zyskały na wyrazistości i głębi, a akcja nabrała umiejętnie dozowanej dramaturgii. Małomiasteczkowość w serialu kipi sfrustrowanymi mężami, rozerotyzowanymi nastolatkami i pogodzonymi ze swym losem matkami, których licealne oczekiwania względem życia szybko zostały zweryfikowane przez przedwczesną ciążę. Jednak, podobnie jak w najlepszych powieściach Stephena Kinga, szalę zła zawsze musi przechylić czyjeś szaleństwo. Twórcom „Ostrych przedmiotów" nie można odmówić dużej ambicji – próbowali stworzyć interesujące postaci na tle współczesnej Ameryki targanej sprzecznościami i rozwarstwionej, także w ramach małych wspólnot. Jednak w samej powieści ewidentnie ujawniały się grzechy debiutantki, a niedostatki warsztatowe nie unosiły należycie ciężaru fabuły. Dopiero reżyserka Marti Noxon potrafiła w pełni wydobyć potencjał tej historii, nadając jej umiejętnie konstruowaną dramaturgię, a bohaterom konieczną psychologiczną głębię. „Ostre przedmioty" udowadniają, jak dużą różnicę stanowi opowiadanie słowem i obrazem. Paradoksalnie Gillian Flynn, chociaż zawodowo zajmuje się tym pierwszym, to lepiej sprawdza się w drugim.
„Ostre przedmioty", reż. Marti Noxon, prod. i dystr. HBO, USA 2018