Kto pamięta czasy, gdy wizytę w internecie zaczynało się nie od sprawdzenia Facebooka, ale od wejścia na stronę pajacyk.pl? Wielu internautów ustawiało ją jako stronę startową w swojej przeglądarce. Po najechaniu kursorem na pusty brzuszek drewnianego pajacyka jego ręce i nogi podnosiły się, buzia się uśmiechała, a za każde „nakarmienie" w formie kliknięcia myszką sponsorzy przeznaczali niewielką kwotę pieniędzy na sfinansowanie posiłków dla dzieci. Dziś inna jest szata graficzna, ale sposób pomagania ten sam.
Choć postać internetowego pajacyka stworzyła agencja marketingowa, to program dożywiania dzieci z ubogich rodzin opracowała Polska Akcja Humanitarna. Najpierw jej założycielka Janina Ochojska odwiedziła razem z pracownikami PAH wszystkie szkoły w Bieszczadach, by rozpoznać problem. Wcześniej, w latach 80., widziała, jak francuska organizacja Amitié Pologne organizuje pomoc dla Polski. W ramach jednej z akcji zbierano odżywki dla niemowląt. Na plakatach widać było dziecko, które trzymało pustą butelkę. Francuscy kierowcy dostawali „mandaty", czyli ulotki wkładane za wycieraczkę. Informowały o akcji i szansie udziału w loterii. Nagrodą była wycieczka do Polski, gdzie mogli zobaczyć, z jakimi problemami boryka się nasz kraj. Wtedy Janina Ochojska zrozumiała, że pomoc można zorganizować mądrze, a akcja charytatywna, jeśli ma być skuteczna, musi przemówić do wyobraźni.
Jak chodzić i upadać
Zanim niemal cały swój czas poświęciła innym, jej charakter i wrażliwość wykuły się w latach zmagań z fizycznym bólem. Jako sześciomiesięczna dziewczynka zachorowała na chorobę Heinego-Medina. W jej pierwszych wspomnieniach pojawia się motyw unieruchomienia. Nie pamięta respiratora – „żelaznych płuc", w których tkwiła przez osiem miesięcy – ale powraca do niej wrażenie niemożności ruszenia ręką czy nogą. Pamięta za to moment, gdy w dziecięcym sanatorium w Jastrzębiu Zdroju zaczęła chodzić. Miała wtedy pięć lat. „Pamiętam doskonale, jak podniosłam wzrok i zobaczyłam siebie w lustrze. Nie mogłam jeszcze przesuwać nóg samodzielnie, rehabilitant popychał mi je od tyłu
– ale szłam!" – wspominała w książce „Niebo to inni", wywiadzie udzielonym Wojciechowi Bonowiczowi.
Historia pomocy humanitarnej jest nierozłączna