Plus Minus poleca, 2-3 lipca 2011

Wiktor Świetlik o siedmiu grzechach głównych polskiej prawicy, Robert Mazurek rozmawia z Ryszardem Kaliszem o raporcie komisji śledczej ds. okoliczności śmierci Barbary Blidy, Piotr Semka analizuje problemy w relacjach z Niemcami

Aktualizacja: 02.07.2011 01:50 Publikacja: 01.07.2011 19:00

Plus Minus poleca, 2-3 lipca 2011

Foto: ROL

„Wydawałoby się, że po czteroletnich rządach PO centroprawica powinna przeżywać swój gwiezdny czas. Donald Tusk  zawiódł nadzieje na modernizację kraju. Zwalanie winy na kiboli, opozycję, małego koalicjanta, zmarłego prezydenta i światowy kryzys już nie przekonuje. Badania pokazują, że większość Polaków traktuje obecny rząd jako bezproduktywny i niedający nadziei na efekty. Ale tworząca ten rząd partia gromi w sondażach opozycję" - pisze Wiktor Świetlik we wstępnym komentarzu do swojego subiektywnego spisu Siedmiu grzechów głównych polskiej prawicy.

„Wydawałoby się, że ucieczka w prawo powinna być naturalnym odruchem. Tym bardziej że PO widocznie skręca w lewo, pozwalając sobie chociażby na kolejne spięcia z Kościołem czy wchłaniając lewicowych polityków. Psycholog społeczny Janusz Czapiński raz na jakiś czas przeprowadza badania określające preferencje ideologiczne, a także wyznawany przez Polaków system wartości i dochodzi (z niepokojem) do wniosku, że większość ma konserwatywny ogląd świata. I co? I nic. Dla ogromnej części wyborców pozbawiona wyrazistości i skupiona na swoich słupkach Platforma wciąż jest formacją daleką od ideału, ale bezalternatywną.

Polska prawica, począwszy od konserwatywnych liberałów po katolickich narodowców, się zablokowała.  Podobno Chuck Norris nigdy nie patrzy w lustro, bo jak patrzy w lustro, to jest dwóch Chucków Norrisów. Niestety, podobny problem dotyka prawej części polskiej sceny politycznej, która nie lubi się przyglądać sama sobie. Zwieranie opozycyjnych szeregów, potępienia i deklaracje wierności zabijają autorefleksję, krytyczne spojrzenie na własną formację, rodzą przesadę i ostentację. Bardzo charakterystyczne, że główne autodestrukcyjne grzechy popełniane dziś przez polską prawicę niegdyś popełniali jej konkurenci. Co zresztą przyciągało do tej prawicy wyborców"

? ? ?

O najnowszym wydaniu Plusa Minusa mówi Tomasz Stańczyk

 

? ? ?

O nic się nie starałem

- zapewnia Ryszard Kalisz przepytywany przez Roberta Mazurka w sprawie raportu komisji śledczej ds. okoliczności śmierci Barbary Blidy i o jego niedawny polityczny wist, który przyniósł mu pierwsze miejsce na liście wyborczej SLD w Warszawie

Wysłał pan już dobrą butelkę Arłukowiczowi? Gdyby nie jego transfer, to władze SLD potraktowałyby pana surowiej.

Ryszard Kalisz:

Pan mówi o pewnej koincydencji czasowej, ale jedno nie wynikało z drugiego. Moja pozycja polityczna i wyborcza jest w Polsce ukształtowana od lat.

Jak by ją pan opisał?

Cieszę się bardzo dużym zaufaniem wyborców w całej Polsce i w Warszawie, co pokazują sondaże. Ponadto jestem jedną z niewielu osób w parlamencie, które nie traktują polityki partyjnie. Traktuję ją arystotelesowsko, jako działanie dla dobra wspólnego. Jak pan wie, od lat prowadzę taką działalność i jestem z tego znany.

Czemu nie chciał pan startować z trzeciego miejsca?

To sprawa samoświadomości i wiedzy o tym, jak postrzegają mnie wyborcy.

Dlatego uznał pan, że musi być wyżej od Katarzyny Piekarskiej?

Wcale nie uważam, że muszę być od niej wyżej, tylko sądzę, że z punktu widzenia interesu SLD najlepsze jest rozwiązanie, jakie przyjęto: ja startuję z pierwszego miejsca w Warszawie, a Kasia w okręgu podwarszawskim.

A dlaczego liderzy SLD nie chcieli pana na jedynce?

O to najlepiej ich pytać. Ale nie narzekam, przecież jestem na pierwszym miejscu listy SLD w Warszawie.

Przez rok się zastanawiali, czy pana w ogóle wpuścić.

A co ja na to poradzę? Mogę zapewnić pana, że się tym nie przejmowałem.

Kto jest pańskim przeciwnikiem politycznym?

Ja chcę społeczeństwa otwartego, gdzie państwo jest tylko gwarantem praw i wolności obywatelskich. Jeżeli państwo utrzymuje policję, to dlatego, że gwarantuje obywatelom prawo do bezpieczeństwa, jeśli ma armię, to po to, by obywatelom zapewnić bezpieczeństwo międzynarodowe, i tak dalej. Jeszcze jedno, dla mnie naród to zbiór obywateli i interes narodu jest pochodną interesu obywateli właśnie. Natomiast koncepcja Kaczyńskiego jest niesłychanie szkodliwa. On traktuje naród jako wartość samoistną. Wtedy naród ma interesy samoistne, niezależne od obywateli,  a rozpoznaje je tylko władza. I jeśli naród ma interesy samoistne, to musi być w konflikcie z innymi narodami: niemieckim, rosyjskim, francuskim. To wszystko widzieliśmy podczas rządów PiS.

To charakterystyczne, że dla pana – będącego w opozycji – przeciwnikiem nie jest rząd, ale inna partia opozycyjna.

Bo to jest rząd Rzeczypospolitej, który ja wielokrotnie krytykuję, traktuję jako oponenta politycznego, ale on działa w ramach konstytucji, a koncepcja Kaczyńskiego jest antykonstytucyjna.

? ? ?

„Stosunki polsko-niemieckie od paru lat wydają się podporządkowane rytmowi kolejnych rocznic, wizyt świadków historii i symbolicznych spotkań. Jak nie wizyta na Westerplatte, to honoris causa dla Angeli Merkel na Politechnice Wrocławskiej. Jak nie nagroda Karola Wielkiego w Akwizgranie dla Donalda Tuska, to debata prezydentów z młodzieżą w rocznicę uklęknięcia Willy Brandta. Jak nie spotkania na moście między Słubicami a Frankfurtem, to wspomnienia Hansa-Dietricha Genschera i Rolanda Dumasa o tym, jak powstawał Trójkąt Weimarski. Powtarza się też w kółko grono kolejnych rocznicowych laureatów. Tadeusz Mazowiecki, Richard von Weizsaecker, Karl Dedecius czy Władysław Bartoszewski. Równie powtarzalne są frazy o stosunkach, które nie były nigdy tak dobre jak teraz.

Co rusz słyszymy, że powstaje „partnerstwo, którego celem jest rozwiązywanie problemów” i że „stosunki między Berlinem a Warszawą są tak ścisłe jak między Niemcami a Francją”.Czy można kręcić nosem na taki Wersal?

Ludzie pamiętający ostatnią wojnę, mający za sobą mozolne budowanie dialogu polsko-niemieckiego oburzą się pewnie, że zbyt szybko powszednieje cud pojednania. Ekonomiści realiści przypomną, jak bardzo polska gospodarka powiązana jest z niemiecką. A zwolennicy geopolityki zachęcą, by uświadomić sobie, kto dziś przewodzi Europie.

A jednak na nadmiar lukru narzekać trzeba. Bo wśród nawału rocznicowych spotkań nie sposób zauważyć dokładnie, kiedy rząd znajdzie czas na załatwienie paru drażliwych spraw. Musi niepokoić to, że 20. rocznica podpisania traktatu nie stała się okazją do spokojnych analiz tego, co w naszych relacjach dobre, i tego, co złe” - tak Piotr Semka otwiera tekst 20 lat bez pełnoletności, będący szczegółową analizą problemów pozostających w mocy mimo wielkich słów w relacjach z Niemcami.

? ? ?

Prince, Jego Wysokość Purpura

- to tytuł nakreślonej przez Paulinę Wilk sylwetki największej gwiazdy tegorocznego festowalu Open'er. „Nakłonienie Prince'a, by u nas wystąpił, musiało być trudne. Jest na światowym rynku muzyki traktowany jak niezwykle rzadki okaz – może i kapryśny, ale bezcenny. Jego nazwisko uratowało twórców dziesiątego festiwalu Open’er przed wizją jubileuszowej porażki – poza nim w Gdyni zagra w tym roku tylko jedna gwiazda zaliczana do ścisłej czołówki – Coldplay. Ale być może właśnie dlatego Prince przyjął zaproszenie. Nie chciał śpiewać podczas największej plenerowej imprezy na Wyspach – Glastonbury, obok U2 i Beyonce, którą nazywa „real deal” – prawdziwą ofertą, urodzoną artystką. Prince nie lubi masowych produkcji ani przedsięwzięć, które przynoszą korzyści przede wszystkim biznesmenom. W Wielkiej Brytanii zagra tylko na Hop Farm Festival organizowanym bez dużego sponsora i bez reklam; na zapleczu minie się z The Eagles, Lou Reedem i Patti Smith. Ale to u nas rozpocznie swoje koncertowe lato. Mimo że gdyński festiwal ma w nazwie markę piwa, a balony reklamowe to jedyne charakterystyczne znaki na wielkim lotnisku. Może chciał spróbować czegoś nowego? Polska – to brzmi przekornie.

Prince nie chodzi po cudzych śladach, co w przypadku wielkiej gwiazdy popu z 35-letnim dorobkiem jest osiągnięciem niezwykłym. We wszystkich przejawach artystycznej i show-biznesowej kariery pozostał indywidualistą, twórcą unikającym rutyny i schematów, także własnych. Nie naśladuje innych muzyków, nie szuka dla siebie miejsca wśród pierwszoligowych gwiazd, nagrywa różnorodne płyty. Odmówił podporządkowania się regułom rynku muzycznego, zmieniające się mody traktuje z niewzruszoną obojętnością i nie robi ukłonów wobec publiczności. Bywa w tej niepokorności melodramatyczny, niekonsekwentny i osobliwy, ale niewielu żyjących muzyków mogłoby z dumą powiedzieć, że dorasta temu niewysokiemu mężczyźnie do pięt”.

? ? ?

Ten sam festiwal dał asumpt Jackowi Cieślakowi do pokoleniowej refleksji zatytułowanej Nie bądźmy peweksami: „Oglądając Prince'a i Coldplay, jesteśmy dumni, że takiego zaszczytu nie dostąpili Niemcy czy Anglicy. Niestety, po imprezie, przyjdzie przełknąć, po raz kolejny, gorycz podróżowania po polskich drogach. Frustracja narasta. Już teraz słyszę, że za rok wielu osobom nie będzie chciało się wybrać do Gdyni, zwłaszcza gdy nabierze rozpędu Orange Warsaw Festival. Więc może pobyt w aurze festiwalu na światowym poziomie, jest potrzebny! Choćby po to, by uświadomić sobie, że tak jak w Jarocinie, i dziś jest się po co buntować – przeciwko nieudolnym warszawskim politykom, którzy nie wytrzymując konkurencji z prywatnymi i regionalnymi liderami, niszczą najcenniejsze inicjatywy.

Ale i na Opene'rze odcisnęło się piętno postpeerelowskiego myślenia. Mam  w oczach tegoroczne festiwale: w Norymberdze – Rock Im Park, i w Pradze – United Islands. Przestrzeni festiwalowej nie dzieliły parkany i mury strażników na dwie zony: muzyczną – z pokarmem dla duszy, i gastronomiczną – z pożywką dla ciała. Może więc i my, jak radził bohater „Misia”, nie bądźmy peweksami. Nie mieszajmy myślowo dwóch różnych systemów walutowych. Nie żyjmy w schizofrenicznej rzeczywistości: na światowej klasy festiwalach – z siermiężnymi politykami. Może bywalcy Open'era powinni dokonać pokoleniowej zmiany i podziękować tym, którzy zbezcześcili ideały "Solidarności".

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy