W jego mieście kilkudziesięcioosobowe grupy młodzieży wielokrotnie umawiały się za pośrednictwem Twittera, po czym napadały i biły przypadkowych ludzi . 12 sierpnia władze Filadelfii wprowadziły więc godzinę policyjną dla nastolatków. Eksperyment się powiódł. Zatrzymano 70 osób, ale nie doszło do żadnego nowego grupowego napadu. W tym tygodniu władze miasta przedłużyły więc obowiązywanie godziny policyjnej do początku września. Wprowadzenie takiego rozwiązania rozważają też władze innych amerykańskich miast.
11 sierpnia urzędnicy w San Francisco, aby zapobiec planowanym za pomocą Internetu i telefonów komórkowych protestom w metrze, wyłączyli na kilku stacjach zasięg sieci komórkowych. Do protestów nie doszło. Na urzędników spadła jednak lawina krytyki za ograniczanie wolności słowa.
– Internet stał się miejscem, gdzie planowanych i omawianych jest wiele różnych aktów przemocy. Ale skoro technologia stanowi problem, to w niej należy też szukać rozwiązania. Na przykład osoby zaangażowane w takie napady można odnaleźć dzięki adresom IP – przekonuje Scott Decker.
Policjanci coraz częściej tworzą więc specjalne oddziały, które używają Internetu do identyfikacji sprawców. Nagrania kradzieży zamieszczają też na YouTubie, prosząc o pomoc w identyfikacji złodziei.
Detektywi przeglądają tysiące wpisów na Facebooku, Twitterze i innych mediach społecznościowych, szukając informacji o planowanych aktach terroryzmu, napadach, ustawkach czy spotkaniach dilerów narkotykowych . Czasami wysyłają też prośby do nastolatków o dodanie do grona „przyjaciół", dzięki czemu mogą łatwiej śledzić poczynania młodszych generacji.
Również Narodowa Federacja Sprzedawców Detalicznych radzi swoim członkom, aby na bieżąco przeglądali serwisy społecznościowe i natychmiast informowali organy ścigania, jeśli zauważą niepokojące wpisy dotyczące swoich sklepów.
– Monitorowanie Internetu przez policję może być bardzo efektywne – zauważa Sean Varano, zauważając, że wielu Amerykanów może sobie nie życzyć, aby śledzono ich internetowe kontakty. Obrońcy praw człowieka ostrzegają przed łamaniem konstytucji poprzez naruszanie prywatności użytkowników portali społecznościowych. – Według mnie w Internecie i tak nie ma mowy o prywatności, bo wszystko, co się robi w sieci, może zostać wyśledzone – zauważa jednak Scott Decker.
Eksperci nie mają wątpliwości, że na kłopoty związane z „błyskawicznym tłumem" powinni przygotować się też europejscy policjanci. – Można przypuszczać, że na całym świecie, w tym w Polsce, pojawią się problemy z tego typu przestępstwami – ostrzega Decker.
Ostatnie zamieszki w Wielkiej Brytanii również były organizowane m.in. na portalach społecznościowych, a ich uczestnicy przekazywali sobie na bieżąco informacje za pomocą komunikatora BlackBerry.