W dawnych czasach często sięgano po frazę „Bój się Boga". Wyrażała ona różne emocje – niedowierzanie, oburzenie, zniesmaczenie zachowaniem bliźniego, ale generalnie pokazywała jasną perspektywę: jest człowiek i jest Bóg, którego należy się bać. Dzisiaj, jak wiadomo, Boga nie ma, ale strach pozostał, tyle że taki na wzór Gogolowski: samych siebie się boimy.
Weźmy ocieplenie klimatu spowodowane, ma się rozumieć, przez człowieka. To musi budzić przerażenie! Doskonale ma się strach o dzieci, stąd popularność pedofilów, porywaczy dzieci, matek zabójczyń i innych bandytów. Rekordy popularności bije też strach o bycie wykorzystanym przez najbliższych: męża, który zawsze może pobić żonę, żonę, która może uciec z kochankiem i jeszcze przy rozwodzie zabrać dorobek życia. Dlatego, jeśli nie masz rodziny, to zastanów się: mężczyzna może cię zgwałcić na pierwszej randce, a kobieta omotać psychicznie i porzucić. Po co masz cierpieć...
Znakomicie sprzedają się choroby: pamiętacie ptasią grypę, wcześniej świńską, wcześniej chorobę wściekłych krów? Ogółem na wszystkie te choroby zmarło nieco ponad 1000 osób na całym świecie. Dla porównania: co roku milion ludzi umiera na malarię, 2 miliony na skutek powikłań po zarażeniu wirusem grypy typu A lub B. Jednak malaria ani zwykła grypa to nie koniec świata. A dobrze opakowany strach musi zapowiadać koniec świata i ludzkości. Sprawcami nieszczęścia jesteśmy zwykle my sami: nasza chciwość i brak poszanowania odwiecznych praw natury. Nie dość, że giniemy, to giniemy z własnej winy, i dobrze nam tak.
Paradoksalnie, w tym chorobliwym natężeniu troski o człowieka widać, jak antyhumanistyczna jest religia strachu. Nie ma w niej zgody na człowieka z jego wadami i zaletami ani na odkupienie. Wyznawcy religii strachu nie znają umiaru i nie chcą zaakceptować tak oczywistych faktów, jak poprawa stanu środowiska naturalnego czy jakości życia ogromnych rzesz ludzi. Im bardziej jesteśmy zdrowi, tym bardziej powinniśmy dbać o zdrowie, bo inaczej umrzemy. Im bardziej dbamy o lisy i jeże, tym bardziej powinniśmy je chronić, bo wyginą. Podobnie z prawami różnego rodzaju mniejszości: najbardziej zapalczywymi obrońcami praw homoseksualistów, kobiet, dzieci są ludzie żyjący w krajach, w których poziom tolerancji wobec tych grup społecznych jest większy niż kiedykolwiek w historii. Jednak przyznanie tego byłoby oddaniem przez adwokatów strachu kawałka władzy nad ludzką wyobraźnią, którą tak łatwo można kontrolować, snując wizje przepełnione bojaźnią o dzień jutrzejszy.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Strach jest dziś najlepszym produktem oferowanym człowiekowi: to podstawa bytu mediów i tysięcy organizacji pozarządowych, których celem jest szukanie dróg wyjścia z rzekomo beznadziejnej sytuacji, w jakiej właśnie znalazła się ludzkość.
Jaki to raj dla polityków! Skoro w każdej chwili grozi nam apokalipsa, to przestajemy wierzyć w możliwość kształtowania własnego losu, stajemy się nieufni i cyniczni. Strach nas paraliżuje i ogranicza aspiracje. W odkryciach medycznych i technologicznych widzimy zagrożenia zamiast nadziei, w historii zapowiedź nadchodzących klęsk, w kontaktach z bliźnim zagrożenie dla wolności osobistej, w polityce wyłącznie źródło manipulacji i realizacji podejrzanych interesów grupowych. Zamykamy się w sobie, a działalność publiczna staje się nie tyle polem realizacji wartości, w które wierzymy, ile strefą, której granic nie należy przekraczać, bo za nimi czai się śmierć. W naszym polskim wypadku – PiS. Lepiej nie ryzykować, dla rozsądnego człowieka nie ma dziś alternatywy.
Obok polityków najlepszymi adwokatami strachu są „eksperci", czyli ludzie, którzy posiadają wiedzę tajemną, niezbędną do życia. Jeśli naprawdę chcesz zadbać o zdrowie, to nie wystarczy racjonalnie żyć, należy prowadzić tzw. zdrowy tryb życia, na który składają się odpowiednie odżywianie, prowadzone prawidłowo życie emocjonalne, w tym udany seks, sport wyznaczony dla konkretnej osoby na konkretny sezon. Każdą z tych dziedzin, które w zasadzie średnio rozgarnięty człowiek sam potrafi opanować, obsługuje dziś armia coachów, terapeutów, trenerów.