Tytuły takie jak „Doom”, „Blood” czy „Hexen” cieszyły się wtedy ogromną popularnością. Gracz wcielał się w nich w umięśnionych twardzieli i szedł przez kolejne lokacje, mordując setki przeciwników. Właściwie bez przerwy strzelał. Dopiero później producenci gier doszli do wniosku, że więcej satysfakcji sprawia pokonanie wrogów, którzy stanowią wyzwanie i nie pakują się sami przed lufę.
W wielu dzisiejszych strzelaninach tak właśnie jest – wrogowie myślą i się bronią, skutkiem czego trzeba się wysilić, żeby ich pokonać. Nie wszystkim to odpowiada, stąd popularność takich produkcji jak „Turbo Overkill”, „Mullet Mad Jack” czy właśnie „Project Warlock 2”, beztroskich strzelanin w starym stylu, w których dominuje chaos, a palec nie schodzi z cyngla. Gra wygląda oldschoolowo. Zarówno pod względem grafiki, jak i projektów poziomów czy broni to czyste lata 90. Piksele, proste „duszki” czy toporne ściany korytarzy u starszych graczy przywołają masę wspomnień, a młodszych zachwycą klimatem. Podobnie jak nieskomplikowany model rozgrywki. Tu naprawdę wystarczy iść do przodu i szybko strzelać. Likwidować każdego pojawiającego się przeciwnika. Refleks jest kluczowym czynnikiem sukcesu.