31 lipca prezydent wręczy wreszcie nominacje asesorom sądowym. Zakończy się tym samym telenowela, której bohaterowie – absolwenci Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury – nie mogą rozpocząć pracy i pozostają bez środków do życia, bo czekają, a to na podpis prezydenta, a to na kontrasygnatę premiera. Bo cały proces nominacyjny trwa tyle, że zanim zostaje zakończony, to asesorzy in spe tracą prawo do pobierania stypendium i ubezpieczenia. Mimo iż RPO co roku interweniuje w tej sprawie w Kancelariach Prezesa Rady Ministrów i Prezydenta, za rok możemy mieć powtórkę z rozrywki. To problem systemowy, czy nie warto go w takim razie rozwiązać na drodze legislacyjnej?
Pole do interwencji legislacyjnej nie jest zbyt duże. W 2007 roku Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie dotyczące asesorów i wprowadził bardzo sztywne ramy odnoszące się do tego, w jakich standardach musi mieścić się ich mandat. TK, orzekając o niekonstytucyjności ówczesnej konstrukcji powołania asesorów sądowych (którzy byli powoływani przez ministra sprawiedliwości), stwierdził, że nie posiadali oni wystarczających gwarancji niezawisłości. Obecny stan prawny, który zakłada udział w procedurze nominacyjnej i Prezydenta, i Prezesa Rady Ministrów, jest więc pokłosiem tamtego orzeczenia.
Trzeba jeszcze oczywiście przypomnieć udział Krajowej Rady Sądownictwa.
Tak. Lecz dotychczas funkcjonowało to w taki sposób, że absolwenci KSSiP nie byli traktowani jako „ofiary” kryzysu praworządności w Polsce. Rola Krajowej Rady Sądownictwa w tym przypadku jest bardzo ograniczona, nie ma ona stanowczego charakteru decyzyjnego, ponieważ absolwentom KSSiP przysługuje uprawnienie do tego, aby uzyskać rekomendację Krajowej Rady Sądownictwa. Proszę też zwrócić uwagę, że nawet w projekcie ustawy o przywracaniu ładu konstytucyjnego, przygotowanego przez działającą przy Ministerstwie Sprawiedliwości Komisję Kodyfikacyjną Ustroju Sądownictwa i Prokuratury, niezależnie od wątpliwego umocowania KRS, status asesorów – powoływanych z jej udziałem – nie jest podważany.
To prawda, autorzy projektu tłumaczą, że w przypadku asesorów rola KRS jest czysto techniczna.
Dokładnie. Niemniej jednak tego wieloetapowego i skomplikowanego procesu nominacji nie da się w obecnym stanie prawnym uprościć. Natomiast gdy on się przedłuża, to absolwenci KSSiP – po 4 miesiącach od ukończenia kształcenia – wpadają w swego rodzaju lukę prawną. Nie są już słuchaczami KSSiP, a nie są jeszcze asesorami – i tym samym pozostają w próżni.
Czytaj więcej
Brak sztywnych terminów dla organów uczestniczących w procesie nominacji asesorów sądowych powodu...
A są to ludzie, którzy uczyli się przez kilka lat, przygotowując się do orzekania i chcą po prostu rozpocząć karierę zawodową. To jest istotne nie tylko z punktu widzenia życia zawodowego, ale też życia prywatnego, bo oni po 4 miesiącach przestają otrzymywać stypendium i nie podlegają już ubezpieczeniu zdrowotnemu – z tego powodu, że nie są już absolwentami, a jeszcze nie są asesorami. Otrzymujemy skargi, na które reagujemy, kierując wystąpienia do prezydenta o to, na jakim etapie są procedury związane z powołaniem. Natomiast rzecznik praw obywatelskich nie ma kompetencji do tego, by wpłynąć na decyzje prezydenta czy premiera. To, co ja jako rzecznik mogłem zrobić, to wyłącznie przedstawić ten problem właściwym organom władzy i liczyć na to, że on zostanie rozwiązany.