Dowiedziałam się, z pewnym opóźnieniem, że w ostatnich kilku latach ukazały się po polsku aż trzy biografie Zygmunta Baumana, socjologa, jednego z „twórców koncepcji postmodernizmu – ponowoczesności i płynnej nowoczesności”. Wprawdzie nic z tych terminów, ani z tego, co pisał Bauman, nie rozumiem, ale się tego też nie wstydzę.
Trzy biografie, w sumie 2098 stron, czyli średnio 700 stron na książkę, świadczą o tym, że księgarstwo i czytelnictwo mają się w Polsce doskonale. Bauman zresztą też. Profesor Anna Pawełczyńska w swoich wspomnieniach „Dary losu” (2013) pisze o wielu młodych, twórczych socjologach, „których szanse zostały zniszczone przez komunistycznych przedstawicieli socjologii”. Wśród niszczycieli wymienia wielokrotnie Zygmunta Baumana: „…który kontynuując w postmodernizmie swoje dawne wątki komunistyczne, zdołał uzyskać międzynarodową sławę i wpływ na współczesną socjologię w Polsce”.