O czym mówię? O nowej, liberalnej tym razem, papolatrii, która ogarnęła część progresywistów katolickich, a także – choć w mniejszym stopniu – część tradycyjnie wierzących katolików, którzy jak lwy bronią każdej wypowiedzi papieskiej i przekonują, że najdelikatniejsza krytyka Franciszka pochodzi od złego i dowodzi w istocie zerwania z Kościołem, bo przecież Duch Święty nie mógł się mylić, a każda decyzja papieża od Niego pochodzi. To, że nie jest to prawda, nie ma znaczenia, gdy rozmawiamy ze szczególnie rozpalonymi zwolennikami papiestwa. Dobitnym przykładem tego, dokąd może nas doprowadzić takie myślenie, jest ojciec Thomas Rosica (ciekawe, że niebędący zwolennikiem takiego rozumienia papiestwa za poprzednich pontyfikatów). Ten konsultant Watykanu i szef kanadyjskiej organizacji medialnej Salt and Light Television nawet nie ukrywa, że jego ideałem jest papiestwo jednostek, które nie są ograniczone ani tradycją, ani nauczaniem Pisma Świętego, co w istocie oznacza, że nie są ograniczone Prawdą.