Niestety, Kazimierz Kutz zamiast wspierać górników mówił o gierkach związkowców.
To dziwne. Wszyscy politycy przyjęli niezrozumiałą postawę wobec naszego kapitalizmu. Prezydent dziwił się na przykład, że nie wszyscy mają pracę. A przecież tak było zawsze. Kiedy się przeczyta "Kapitał" Marksa – a warto go przeczytać, bo to mądra, głęboka i bardzo zabawna książka – można poznać wszystkie formy wyzysku i niesprawiedliwości społecznej. Marks zauważa, iż kapitaliści cały czas mówią, że nie mogą zwiększyć płac, bo akurat właśnie teraz przeżywają kryzys. W kapitalizmie zawsze jest kryzys! Kapitalizm polega na tym, że wszyscy się ciągle z kryzysu ratują. Czy szef firmy powie kiedyś pracownikom: mam za dużo pieniędzy, będę je rozdawał! Właśnie dlatego w "Wałęsie" chciałem pokazać, że dzisiejsza władza używa wobec strajkujących dokładnie takich samych argumentów jak komuniści w 1980 r. Wtedy Polacy nie mieli jednak żadnego problemu, żeby zdemaskować kłamstwa. Dzisiaj tłumaczeń firmy wyrzucającej robotników na bruk nie uważa się za kłamstwa, bo prezentują je prywatni pracodawcy i poważni prawnicy. Chciałem przypomnieć polskim robotnikom, żeby walczyli o swoje prawa i godność. A w "Wizycie starszej pani", którą przygotowałem w Szczecinie, wracam do istoty klasowości. Ciekawe u Dürrenmatta, jest kto jak pamięta przeszłość. Luksus uczciwej pamięci ma tylko starsza pani. Jest milionerką, miała piękne życie i może je wspominać. Cała reszta musi non stop kłamać, żeby sobie piękne życie wyobrazić. Rozwarstwienie społeczne wydaje mi się jednym z największych problemów we współczesnej Polsce. Sam czuję, że nie porozumiewam się z innymi klasami. Może tylko w warsztacie samochodowym albo u fryzjera.
Jacek Kuroń był ostatnim reprezentantem lewicy, który kierował się względami socjalnymi?
Dziwi mnie linia Krytyki Politycznej: zastanawia mnie, dlaczego taka lewicowa organizacja kładzie nacisk na świadomość społeczną, czyli nadbudowę, a nie na bazę, czyli sprawy bytowe i warunki codziennego życia. Wydaje mi się, że jest to myślenie heglowskie, niezwykle prawicowe. Prawicy chodzi o ducha, a nie o to, ile kto zarabia. Tymczasem Marks namawia, by pomijać wszystkie poboczne tematy i pytać prosto z mostu, kogo stać na ile chleba i gdzie go kupuje. Od tego trzeba zacząć rozmowę. Jak napisał Brecht: "Pierwsze jest żarcie, potem dopiero moralność".
Cynizmu Brechta nie ma co naśladować, ale na pewno pomaga zdemaskować cynizm kapitalistów. Nie lubiliśmy Brechta, bo był komunistą i zabierał nam perspektywę kapitalistycznego raju. Ale może teraz warto zacząć czytać go na nowo?
Brecht ciągle przypomina, że w każdym ludzkim dramacie siły materialne są determinujące. Tego nie można lekceważyć.
W pana "Chłopcach z Placu Broni" według Molnara można obserwować, jak rynkowe relacje rozbijają międzyludzkie więzi, jak się tworzą społeczne hierarchie.
Kwestia siły i przebicia w świecie zawsze szalenie mnie interesowała, między innymi przez lekturę Nietzschego, który uznał, że skoro nie ma Boga, człowiek sam musi sobie tworzyć wartości, uporządkować świat. Jeśli nawet część ludzkości myśli inaczej niż Nietzsche – Bóg nie jednoczy już wszystkich. Jesteśmy jak dzieci, które dorosły i muszą sobie radzić bez tatusia. Jedni biorą odpowiedzialność za świat, a drudzy nie. To jest na pewno ważny temat u Molnara. Tam jest także echo "Manifestu komunistycznego": Marks zwraca uwagę, że burżuazja jest klasą rewolucyjną, ponieważ przekształca wszystkie wartości – niematerialne i materialne – na pieniądz.
"Wszystko co stałe rozpływa się". W "Chłopcach z Placu Broni" odbywa się wielka wojna o plac, a na końcu i tak przychodzi architekt, mierzy działkę i zaczyna się budowa. Męstwo i przyjaźń bohaterów muszą ulec sile biznesu.
Środowisko teatralne też determinuje pieniądz?
Nie jestem wrogiem pieniędzy. Kapitalizm niszczy wartości, ale też stwarza inne. Za moimi oknami powstaną wieżowce zaprojektowane przez Libeskinda i Zahę Hadid. Będę miał dwa dzieła sztuki za oknem. A, jak mówił Nietzsche, "świat można uzasadnić jedynie jako zjawisko estetyczne".
Jeśli nie zburzą pana bloku.
Mam nadzieję.
Kontaktuje się pan z innymi reżyserami?
Mam bardzo dobre relacje z Janem Klatą i Mają Kleczewską. Rozmawiamy, wymieniamy poglądy.
A z Krystianem Lupą?
Raczej nie. To niesamowicie ważna postać, w latach 90. najciekawszy reżyser w polskim teatrze. Lupa i jego uczniowie – Warlikowski, Jarzyna, Miśkiewicz – opowiadają poruszające historie o ludziach i ich losach, w sposób niepowtarzalnie piękny. Ja jednak nie idę tą drogą, bo ona sprawiła, że na polskich scenach zniknęła ostatnio polska klasyka. Mało kto wie, jak inscenizować Mickiewicza, Słowackiego, Wyspiańskiego, Witkacego, Gombrowicza, Mrożka, bo przecież nie są realistami, nie można ich dramatów ograniczyć do opowieści o ludziach i ich losach. To są twórcy awangardowi, interesujący się formą.
Jak pan to rozumie?
Jeżeli się uzna, że "Kordian" jest opowieścią o pewnym szalonym facecie, tylko przez przypadek napisaną wierszem – Słowackiego nie da się dobrze wystawić. Treścią dramatu Słowackiego jest również jego przedziwna forma. To jest ciekawe, a nie przypadkowe. Podobnie jest z "Wyzwoleniem" Wyspiańskiego. Niestety w polskim teatrze nie została podjęta krytyka realizmu i realistycznego przedstawiania. Dlatego polski reżyser stawia na scenie aktora przebranego za księdza i widz ma pomyśleć, że to naprawdę jest ksiądz. A ja nie mam ochoty wierzyć, że aktor jest sceniczną postacią. Cieszę się, kiedy czytam, że moje spektakle nie tworzą iluzji życia.
Tematy i ludzie zawsze będą dla nas ważniejsze od formy.
Krytykę rzeczywistości należy zacząć od spraw formalnych, bo bez zmian formy opowiadania nie będziemy mogli zdystansować się od świata, w którym żyjemy. Nie da się powiedzieć rzeczy nowych w stary sposób.
Urodził się w Warszawie w 1976 r. W USA studiował nauki polityczne i oceanografię. W Nowym Jorku pracował jako asystent public relations, stolarz scenograficzny, informatyk. W 2001 r. rozpoczął studia na PWST w Krakowie. Specjalizuje się w klasyce polskiej widzianej z dzisiejszej perspektywy. Wystawił m. in. „Odprawę posłów greckich”, „Księdza Marka”, „Wesele”, „Operetkę” i „Kartotekę”. Inscenizował współczesne polskie sztuki: „From Poland with Love” i „Wałęsa”. 1 marca premiera jego „Wizyty Starszej Pani” w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Od 29.03 do 2.04 potrwa w Warszawie festiwal zadara.pl, na którym będzie można zobaczyć pięć spektakli reżysera. W tym roku otrzymał Paszport Polityki.