Dwie samotności

Jak opisać samotność? Jerzy Pilch w felietonie „Trzy emigracje” („Dziennik”, 12 kwietnia) przywołuje trzech emigrantów, tak różnych co do stylu życia, a tak podobnych w swoich samotnościach: Mrożka, Miłosza, Karpowicza.

Publikacja: 26.04.2008 01:52

Red

Mówiąc o piekle samotności Karpowicza, którego odludkowość z wyboru była zewnętrznie tak odmienna od pełnego splendoru życia Miłosza, Pilch sięgnął po mój tekst „Horror metafizyczny” („Odra” nr 3, 2008) poświęcony amerykańskiemu życiu i umieraniu Karpowicza oraz jego żony Maryli. Z jednej strony: światowe kurorty, salony, pieniądze, wypolerowane strofy – Miłosz. Z drugiej: samowygnanie, peryferie, bieda, eksperymenty językowe – Karpowicz.

Pytając o to, jak portretować samotność gigantów, Pilch stawia w istocie pytanie o to, jak nie pomylić dwóch rodzajów samotności: tej, która daje siłę, z tą, która jest odczuwana jako porażka.

Okrutne w języku polskim słowo „samotność” ma w angielszczyźnie co najmniej dwa odcienie. Jeden zawiera się w słowie „loneliness” i oznacza smutną, czasami dramatyczną izolację. Drugi zamieszkuje słowo „solitude” i dotyczy siły ducha, niezależności, niepokorności, przedsiębiorczości i odpowiedzialności za swój los.

W Ameryce ludzie zaczytują się wspomnieniami, biografiami i powieściami, których bohaterami są osoby podobne do nich, z amerykańskiego etosu: ludzie samotni, lecz silni. Jeśli emigracja oznacza wzmożoną samotność, to Ameryka – kraj imigrantów – jest krajem samotników silnych. Jest coś szczególnego w amerykańskim podejściu do biografii.

O ile w Europie słabości ludzkie są często objaśniane uwikłaniem w historię, w Ameryce to jednostka tworzy historię, a nie odwrotnie. Dlatego w amerykańskich wspomnieniach czy zbeletryzowanych biografiach z reguły mało jest brązownictwa, szukania winnych. Dużo bolesnego szczegółu. Odpowiedzialności za własne wybory. Etyki samotności. Etyki indywidualizmu. Do samego końca. Charakterystycznym tytułem opatrzona jest biografia prozaika Richarda Yatesa „Tragic Honesty” (Tragiczna uczciwość).

Dlaczego tak? Bo zrozumieć samotność (solitude), to zarazem zrozumieć siłę. To pojąć, gdzie leży ośrodek kontroli nad ludzkim losem. Amerykańską obsesję na punkcie samotności ilustruje swoboda, z jaką życie, dzieło i śmierć samotnych, lecz silnych Amerykanów są wtłaczane w narracyjne formy.

Istnieją dziesiątki fascynujacych i różnorodnych biografii zarówno Lincolna, jak i Marka Twaina czy Scotta Fitzgeralda: naukowych, zbeletryzowanych, dramatycznych, niekiedy skandalizujących, prawie nigdy sentymentalnych. Edgar Allan Poe, mistrz gotyckiego horroru, po swojej tajemniczej śmierci stał się bohaterem nie tylko wspomnień, ale i wielu powieści. Zapił się na śmierć? Narkotyki? Samobójstwo? Morderstwo? Tyfus? Zapalenie płuc? Rozpacz? Horror metafizyczny? Dociekliwość, z jaką poprzez powieściowe biografie badano zagadkę jego życia i śmierci, jest ucieleśnieniem tego, co Kundera mówi o literaturze: że jest najważniejszym sposobem hipotetyzowania na temat natury świata.

Jak na tle amerykańskiej pasji dla biografii wyglądają polskie tradycje biograficzne? Generalnie: jak przygotowane przez specjalistów PR. Biografie Polaków, nawet najbardziej samotnych, pisane są na klęczkach, w duchu „Żywotów świętych polskich” Skargi lub tradycji dydaktycznej „Lenina w Poroninie”. Gdyby biograficzne dzieło Edmunda Jankowskiego „Eliza Orzeszkowa”, cenione w polskiej kulturze brązowniczej, wydano w Ameryce, stałoby się przedmiotem dowcipów. A czy rzeczywiście samotność Orzeszkowej nie zasługuje na lepiej?

Być może właśnie ze strachu przed polskimi biografami Mrożek znów emigruje z Polski. Być może z podobnych powodów Karpowicz wolał pozostać w Ameryce, gdzie wykończyły go choroby i materialna bieda, ale pozostał wierny swojej „solitude”. Zapewne opowieść o Miłoszu, gdy snuta przez Amerykanów, wyglądać będzie radykalnie inaczej niż te, które czołobitnie skomponowano w Polsce. Kto – zdaje się pytać Pilch – kto w Polsce przygotuje opowieść o Miłoszu, w której sportretuje samotności noblisty? Jakiej etyki wspomnień lub empatii by trzeba, aby oddać i arystokratyzm, i pospolitość jego horroru metafizycznego?

Jerzego Pilcha pamiętam z czasów, gdy w latach dziewięćdziesiątych był na stypendium w Iowa City w Ameryce. Iowa City to raj – piekło? – samotników. Miasteczko poetów, prozaików, dramaturgów. Od pół wieku przy Uniwersytecie Iowa działa międzynarodowy program dla pisarzy. Kampus, kilka smętnych barów, dookoła pola kukurydzy. Gościli tu i Karpowicz, i Stryjkowski, Nowakowski, Lipska. Czołówka autorów z USA i wielu innych krajów. Zgęszczenie samotności.

Parę lat temu, gdy wykładałem na wydziale studiów komunikacyjnych Iowa, lubiłem szwendać się po Iowa Avenue, gdzie na płytach chodnikowych wygrawerowane są cytaty z dzieł samotników. Jeden, niemal zatarty, brzmi: „Through love and solitude to eternity” (poprzez miłość i samotność ku wieczności). To właśnie również wtedy zacząłem przyglądać się bliżej umieraniu Karpowicza i przestałem zadawać sobie pytanie, dlaczego nie wraca do Polski (w której z pewnością umierałoby mu się bardziej komfortowo, z fetą).

Zacząłem o tym pisać i opowieść o Karpowiczu oraz jego żonie zawarłem w zbiorze historii miłosnych przygotowanych w formule powieściowej, formule, na temat której Pilch wygłosił wykład. Przez chwilę zdziwiła mnie zaborcza pycha, z jaką powątpiewał, czy skończę, co zacząłem (manuskrypt jest skończony), ale potem zrozumiałem metaforyczną warstwę jego rozważań: takich opowieści nie powinno się – nawet nie da się – kończyć. Czy przybiorą kształt jednej, czy dziesięciu książek, zawsze pozostanie niedosyt, bo zawsze są o jednym, niezgłębionym, bezkresnym: poczuciu samotności, w którym czasem więcej jest rozpaczy (loneliness), a czasem siły (solitude).

Autor jest profesorem retoryki i studiów komunikacyjnych na Georgia State University w Atlancie, USA

Mówiąc o piekle samotności Karpowicza, którego odludkowość z wyboru była zewnętrznie tak odmienna od pełnego splendoru życia Miłosza, Pilch sięgnął po mój tekst „Horror metafizyczny” („Odra” nr 3, 2008) poświęcony amerykańskiemu życiu i umieraniu Karpowicza oraz jego żony Maryli. Z jednej strony: światowe kurorty, salony, pieniądze, wypolerowane strofy – Miłosz. Z drugiej: samowygnanie, peryferie, bieda, eksperymenty językowe – Karpowicz.

Pytając o to, jak portretować samotność gigantów, Pilch stawia w istocie pytanie o to, jak nie pomylić dwóch rodzajów samotności: tej, która daje siłę, z tą, która jest odczuwana jako porażka.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy