Jego pojawienie się w 1980 roku na Konkursie Chopinowskim wywołało zachwyt młodej publiczności i wielu krytyków. Kiedy zasiadał przy fortepianie, wydawał się przybyszem z innego świata. Nie tylko wyglądem, ale i sposobem grania wyróżniał się spośród innych uczestników . Skandal, jaki wybuchł po niedopuszczeniu go do finału, bardziej mu pomógł niż zdobycie nagrody. Zamówienia na koncerty nadchodziły z całego świata. Jedni uznali go za geniusza, inni woleli określać mianem szarlatana. Minęły lata i tak pozostało do dziś. Czasem się wydaje, że Pogorelić ma wyraźny problem, czy bardziej zależy mu na wysokich ocenach artystycznych, czy na wywoływaniu skandali. Publiczność go uwielbia i wiele wybacza, ale prasa bywa bezwzględna i potrafi napisać, że „grał Mozarta jak pianista z baru”. W podobnym tonie utrzymane były recenzje jego najnowszego koncertu w Filharmonii Narodowej w Warszawie, który – choć trudno uznać go za wydarzenie artystyczne – był najbardziej medialnym i najczęściej dyskutowanym elementem zakończonego właśnie festiwalu „Chopin i jego Europa”.
Bilety na występ najsłynniejszego chorwackiego pianisty rozeszły się błyskawicznie. Wszyscy chcieli zobaczyć i usłyszeć artystę tak bardzo skrzywdzonego w pamiętnej X edycji Konkursu Chopinowskiego. Spodziewali się sensacji i się nie zawiedli. Ku zaskoczeniu wszystkich zrezygnował z grania Chopina. Tak więc festiwal „Chopin i jego Europa” rozpoczął się bez kompozycji swego patrona. Pogorelić zaś pojawił się jedynie w drugiej części wieczoru i grał Rachmaninowa z taką nadekspresją, że dosłownie miażdżył klawisze. Krytycy wychodzili zniesmaczeni, ale publiczność nagrodziła go owacją na stojąco.
Podczas konferencji wyjaśnił, że ograniczył się do Rachmaninowa, bo właśnie jego ma w repertuarze mijającego sezonu. Chopina zaś zagra na specjalnym koncercie 26 października, świętując nim swoje 50. urodziny.Przyjazd do Warszawy na festiwal „Chopin i jego Europa” musiał z pewnością kosztować Pogorelicia wiele nerwów. Kiedy przybył tu niecałe półtora roku temu, po 26 latach nieobecności od pamiętnej przegranej w Konkursie Chopinowskim, unikał kamer, zabronił wstępu fotoreporterom. Podczas przedłużających się prób poprosił o możliwość wypróbowania kilku fortepianów. Ośmielony gorącym przyjęciem recitalu w Filharmonii Narodowej podczas ostatniej wizyty chętnie spotkał się z dziennikarzami. A na konferencji prasowej nie unikał osobistych zwierzeń.
Pogorelić urodził się w 1958 roku w Belgradzie. Grę na fortepianie rozpoczął w wieku siedmiu lat. Pięć lat później pojechał na dalszą naukę do Moskwy. Trafił tam na znakomitych pedagogów: Harry’ego Neuhausa, Eugeniusza Malinina i starszą od siebie o 15 lat gruzińską księżniczkę Alizę Kezeradze, którą w 1980 r. poślubił.
– Nasze wzajemne stosunki opierające się najpierw na relacji studenta i nauczycielki – mówił Pogorelić – przerodziły się w namiętność, a potem, kiedy została moją żoną, w wielką miłość.