Rozmiar kuchni – to dla rodziny bardzo ważne. Jeśli kuchnia jest malutka, odbija się to na atmosferze rodzinnej. Wiem, co mówię. Sam do trzydziestki żyłem w mieszkaniu z maleńką kuchnią – pisał w swoim blogu Dmitrij Miedwiediew w czasie, gdy kremlowscy kucharze z wolna zaczynali warzyć jego prezydencki los.
Kuchnie z młodości Miedwiediewa rzeczywiście były niewielkie: i ta w sypialnym blokowisku Kupczyno niemal pod Leningradem, gdzie rodzice (ojciec – profesor Instytutu Technologicznego w Leningradzie, matka – doktor filologii, wykładowczyni w Instytucie Pedagogicznym) mieli niewielkie dwupokojowe mieszkanie, i ta w trzypokojowym lokalu teściów, bliżej centrum. Na jakimś przedwyborczym zdjęciu widzimy nawet mizerne pomieszczenie kuchenne, płytę gazową, na niej patelnię z omletem i wpatrzonego w ten omlet bardzo młodego, najwyżej 20-letniego Dimę. – Patrz więc, elektoracie, on taki jak wy: rodak zwykły i skromny.
A oto rok 2000. Moskwa, ulica Mińska 1. Mieszkanie nr 38. Metrów kwadratowych 364,5. Marmurowe podłogi, cztery sypialnie, trzy toalety, gabinet, jadalnia, w salonie kolumny z kryształu górskiego. Rozmiaru kuchni nie znamy. Indywidualny parking – opłata roczna kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Czynsz miesięczny – około pięciu tysięcy dolarów. Ale kto płaci, jest tajemnicą państwową. Przynajmniej od wtedy, gdy gospodarz tego lokum okazał się kandydatem na prezydenta Rosji i dziennikarze usiłowali tego dociec. Tak czy inaczej Dmitrij Miedwiediew, który jako chłopak bezskutecznie marzył o prawdziwych dżinsach i płycie Pink Floydów, a podczas studiów dorabiał jako dozorca, ciesząc się podwyższonym stypendium, pod koniec lat 90. mógłby lekką ręką wydać parę milionów dolarów na mieszkanie.
[srodtytul]Z Putinem u boku Sobczaka[/srodtytul]
Czy byłoby to możliwe bez pracy na drugim piętrze Instytutu Smolnego – pałacu, gdzie od 1991 roku mieści się merostwo Petersburga? Najciekawsze w życiorysie Miedwiediewa jest to, że się o miejsce przy władzy nie starał. Tak wyszło. Miał lat 25, gruntowną wiedzę z prawa cywilnego i wielki – jak się wydaje – entuzjazm w budowaniu nowego, w którym od dawna noszone legitymacje – komsomolską i partyjną – można było wyrzucić do kosza. Niespodziewane możliwości odkryli przed nim koledzy z Uniwersytetu Leningradzkiego, profesor prawa gospodarczego – mer Anatolij Sobczak oraz niegdysiejszy absolwent wydziału prawa, zastępca mera – Władimir Putin. Mimo różnej proweniencji i różnych doświadczeń przez lata tworzyli zgraną ekipę.
Kandydując na prezydenta i jakiś czas potem – Miedwiediew uparcie dorabiał sobie twarz do nasadzonej mu czapki alter ego Putina. Zaczął naśladować jego sposób chodzenia, próbował mówić ostro i chropawo, jak Putin. I twierdził na przykład, że – podobnie do niego „rósł jako podwórkowy dzieciak, masę czasu przebywając na ulicy”. Nauczyciele jednak pamiętają, że „cały czas poświęcał nauce, rzadko można go było spotkać na podwórku z chłopakami, był to raczej taki stary malutki”. Koledzy ze studiów wspominają: „choć towarzyski, częściej przesiadywał w bibliotece niż na zabawie”.