Zmiana warty w Dublinie

Zmiana warty w Dublinie – na miejsce Żołnierzy Przeznaczenia (Fianna Fail) wchodzi Naród Celtycki (Fine Gael). Ale wątpliwe, czy to cokolwiek zmieni w kłopotach wyspy

Publikacja: 05.03.2011 00:01

Przegońcie ich w głosowaniu – napis na murze w Dublinie (fot. Leon Neal)

Przegońcie ich w głosowaniu – napis na murze w Dublinie (fot. Leon Neal)

Foto: AFP

Odkąd w 1922 r. wyspa prawie w całości uzyskała niepodległość, Fianna Fail była niezmiennie największą partią w irlandzkim parlamencie. Od 1932 r., gdy przejęła państwowe stery po raz pierwszy, była u władzy przez 61 z 79 lat. W zeszły weekend wyborcy zdecydowali, że nadszedł czas zmian. Dotychczas Irlandia swoją nazwę Zielona wyspa zawdzięczała dominującemu w krajobrazie kolorowi. Od kilku miesięcy najbardziej zieleni są wściekli na polityków Irlandczycy.

Wyborcy, którzy stawili się wyjątkowo licznie (70 proc.), postanowili raz na zawsze coś zmienić na scenie politycznej. W 2007 r. FF otrzymała 41,5 proc. poparcia, w tym roku zaledwie 17,4 proc. Innymi słowy straciła 58 mandatów i w nowym 166-miejscowym parlamencie zasiądzie jedynie 20 jej posłów. Zwycięska Fine Gael poprawiła swój wynik o 25 i będzie miała 76 posłów.

Nowe rządy Fine Gael to zmiana przede wszystkim w nazwie, partie mają bardzo podobne centrowe programy oraz w wielu miejscach zbiegającą się tradycję polityczną, jednak upadek Fianna Fail znaczy w Irlandii koniec pewnej epoki. Irlandczycy chcieli rozpasanych i nieodpowiedzialnych polityków FF ukarać i udało im się to znacznie lepiej, niż przewidywały sondaże.

Irlandczycy nie mają najmniejszych oporów przed deklarowaniem, na kogo głosowali. Tylko jeden z moich rozmówców przyznał, że pozostał wierny i swój głos oddał na Fianna Fail. – Głosowałem na nich jak w każdych wyborach i jak wszyscy członkowie mojej rodziny. To partia moich rodziców, dziadków, dam im drugą szansę  – mówi Stev Moynihan, bankowiec.

W Irlandii tradycja dziedziczenia preferencji politycznych była dotychczas bardzo silna. Niektóre wpływy sięgają aż do czasów powstania Wolnego Państwa Irlandzkiego i nazwisk tak wybitnych, jak Michael Collins, przywódca walk niepodległościowych, czy wybitny mąż stanu Eamon de Valera. Widać jednak, że trend ten diametralnie się odmienił – ktoś, i nie były to jednostki, musiał się wyłamać, skoro porażka Fianna Fail jest tak duża.

– Wzrost świadomości wyborczej to zjawisko coraz powszechniejsze w demokracjach w różnych częściach świata. Społeczeństwa są bardziej wyedukowane, a wyborcy bardziej świadomi własnych wyborów – zauważa prof. David Farrell, dyrektor Wydziału Nauk Politycznych Uniwersytetu Dublińskiego UCD. – W Irlandii katalizatorem społecznej zmiany stało się ogromne rozgoryczenie związane z rządami Fianna Fail. Podążanie w wyborach za tradycją rodzinną przestało obowiązywać – dodaje prof. Farrell.

Wybory zostały rozpisane przedterminowo po serii skandalicznych decyzji, jakie podjął rząd Fianna Fail pod przywództwem Briana Cowena. Początek końca wyznaczyło odejście jego poprzednika Bertiego Aherna. Charyzmatyczny Bertie, zwany z racji odporności na skandale i problemy politykiem teflonowym był, najdłużej rządzącym szefem rządu wyspy.

Podczas 11 lat na stanowisku premiera, wcześniej zaś ministra finansów i pracy, dał z siebie naprawdę dużo. Irlandia zawdzięcza mu m.in. podpisanie trójstronnego porozumienia między związkami zawodowymi, pracodawcami a rządem, które pozwoliło w latach 80. zatrzymać inflacyjną spiralę wzrostu wynagrodzeń, zamrożenie płac i obniżenie podatku CIT. Miało to bezpośrednie przełożenie na rozwój gospodarki, znaczny napływ inwestorów, co dało początek okresowi prosperity i ekspansji uwiecznionej w modnym pod koniec lat 90. określeniu „celtycki tygrys". Ahern doprowadził również do podpisania porozumienia wielkopiątkowego z IRA i zawieszenia broni w Irlandii Północnej.

Po spektakularnych sukcesach na początku sprawowania urzędu, później już jednak tylko jechał na opinii i korzystał ze swoich wypracowanych chwytów: charyzmatyczny przywódca, kokietujący media, zawsze uśmiechnięty, dobroduszny, z poczuciem humoru, strzelający bon motami. Z początku ze złych decyzji nikt go nie rozliczał, gospodarka miała tak duże rezerwy, że nie zastanawiano się, jak brzemienne w skutki będzie kredytowe rozpasanie społeczeństwa. Gdy w 2008 r. pękła bańka cen nieruchomości, rozpoczął się gospodarczy zjazd po równi pochyłej. Ostatecznie Ahern odszedł w niesławie w tym samym roku oskarżany o finansowe nieprawidłowości.

Zastępujący go Brian Cowen dostał od społeczeństwa duży kredyt zaufania. Jednak jego niefortunne decyzje, przede wszystkim o ratowaniu banków zamiast pozwoleniu na ich upadek, rozpoczęły pasmo porażek. Przypieczętowała je konieczność przyjęcia pomocy od UE w wysokości 85 mld euro. Gdy już upadek rządu był przesądzony, w styczniu Cowen zdecydował się ustąpić ze stanowiska szefa partii, pozostawiając sobie jedynie funkcję szefa rządu, co było wydarzeniem bez precedensu w irlandzkiej historii politycznej. Nowym przywódcą FF został Micheal Martin, ten sam, który zaledwie kilka dni wcześniej, wraz z innymi szefami resortów, zrezygnował ze stanowiska ministra spraw zagranicznych. Gest ten znacząco osłabił rząd Cowena. Wyborcy dostali sygnał, że nawet wewnątrz partii nie ma zgody co do działania. Na swoich stanowiskach pozostało jedynie 7 z 15 ministrów, stanowiących minimum konstytucyjne do rządzenia krajem.

Partię Fianna Fail stworzył w 1926 r. wspomniany wcześniej Eamon de Valera. Ten bohater narodowy Irlandii stanął w 1918 r. na czele nielegalnego z punktu widzenia Brytyjczyków rządu, w 1921 r. negocjował z nimi warunki pokoju, by później rządzić i dzielić w irlandzkiej polityce aż do 1973 r. Przy powstaniu partii pojawia się wątek polski w postaci Constance Markiewicz. Żona hrabiego Kazimierza Dunina-Markiewicza odegrała w początkowych latach irlandzkiej niepodległości znaczącą rolę i została pierwszą kobietą wybraną do irlandzkiego parlamentu.

De Valera został mianowany premierem w 1932 r. i piastował tę funkcję z przerwami przez 21 lat. Za swoich rządów doprowadził do poluzowania związku między Irlandią a Koroną Brytyjską, zniósł przysięgę wierności wobec Brytyjczyków, w 1937 r. pod jego rządami ustanowiono do dziś obowiązującą z wprowadzonymi później poprawkami konstytucję, rok później doprowadził do podpisania układu o wolnym handlu między dwiema wyspami, zaś w 1959 r.  w wieku 77 lat został wybrany na trzeciego prezydenta Irlandii. Jego następca Sean Lemass skupił wysiłki na rozwoju ekonomicznym kraju, wprowadzając nowoczesny „Pierwszy program rozwoju ekonomicznego". W jego wyniku gospodarka Wyspy zaczęła rosnąć na poziomie kilku procent rocznie. Wynik, o jakim znajdująca się na skraju bankructwa Irlandia może dziś jedynie pomarzyć.

Abstrahując od błędów poprzedników, odchodzący rząd postąpił bardzo nierozsądnie, zwlekając z przyznaniem się, jak bardzo poważna jest finansowa sytuacja kraju. Co chwilę zmieniane prognozy i plany ratunkowe doprowadziły do międzynarodowego spadku zaufania do gospodarki, a także do ogromnego niezadowolenia społecznego. – Fakt, że i Cowen, i Ahern nadal utrzymują, że winę za kryzys w Irlandii ponosi upadek Lehman Brothers, a nie oni sami, jest przerażający – denerwuje się Conor O'Brien, finansista. – Mam nadzieję, że nowy rząd rozwiąże problemy fiskalne oraz te dotyczące sektora publicznego, w którym jest zdecydowanie za dużo wyrzuconych w błoto pieniędzy – dodaje Conor.

Poza dramatyczną porażką Fianna Fail i największą wygraną Fine Gael od powstania partii w 1933 r. wyjątkowo znaczący jest fakt, że w Irlandii po raz pierwszy w historii niepodległej wyspy tak silną pozycję uzyskała lewica. Dotychczas rządy były dzielone między centroprawicowe FF i FG, partie lewej strony stanowiły jedynie tło. Nowe rozdanie kart ma swoje pozytywne strony – życie polityczne na wyspie w końcu zaczyna nabierać rumieńców, podział władzy będzie bardziej zdywersyfikowany. Z drugiej strony koalicja z Partią Pracy, która z zasady więcej społeczeństwu chce dawać, niż zabierać, w czasach dramatycznej sytuacji sektora finansów publicznych może być niebezpieczna.

– Mam nadzieję, że FG świadoma skutków politycznych, jakie złe rządy miały dla FF, wyciągnie z tego wnioski. Martwi mnie jednak planowana koalicja z Partią Pracy. Niepopularna, lecz niezbędna obietnica wyborcza Fine Gael o cięciach w sektorze publicznym może z powodu laburzystów stać się nie do spełnienia – zauważa Barry, barman w dublińskim barze The Bank.

Jako największe błędy FF, które doprowadziły partię na skraj upadku, Irlandczycy jednym tchem wymieniają: zachowanie godne „naznaczonych przez Boga", odpowiadających tylko przed sobą, szukanie tylko szybko zauważalnych, ale krótkotrwałych sukcesów, rozbuchanie sektora publicznego, przyznanie zbyt dużych praw związkom zawodowym, oszukiwanie społeczeństwa oraz decyzję o ratowaniu banków, za które społeczeństwo będzie płacić przez lata.

– Mam nadzieję, że skończy się udawanie, że nic się nie stało. Chciałbym, byśmy mogli zacząć z czystą kartą i na nowo zdobyć zaufanie europejskich rynków – mówi Rory O'Neill pracujący w sektorze finansowym. – Moją obawą jest jednak, że Fine Gael jest zbyt podobna do Fianna Fail.

Największe nadzieje pokładane w nowym rządzie związane są z renegocjacją warunków unijnej pomocy, obiecywaną w kampanii przez lidera Fine Gael Endę Kenny'ego. Zaakceptowane w listopadzie przez Briana Cowena wsparcie w wysokości 85 mld euro jest oprocentowane na 5,8 proc. Światełko w tunelu pojawiło się, gdy kilka dni temu unijny komisarz Olli Rehn zapowiedział, że ewentualne renegocjacje umowy zostaną podjęte jeszcze w marcu, zastrzegł jednak, że zmiany w zapisach „będą minimalne". – Najbardziej newralgiczny okres to trzeci kwartał tego roku, kiedy UE ma poddać ocenie irlandzkie cięcia budżetowe. Wiele z nich skupia się na sektorze publicznym – zauważa prof. David Farrell. Jeśli zostaną one uznane za niewystarczające, a w konsekwencji rząd będzie zmuszony podjąć decyzję o dalszych redukcjach etatów i zmniejszaniu wynagrodzeń, reakcja społeczeństwa będzie trudna do przewidzenia.

– FF uchwaliła trzy budżety, które zwiększały wydatki i zmniejszały podatki, a jedynym celem takiego działania było zapewnienie sobie reelekcji. Dotychczas głosowałem na FF, jednak miarka się przebrała i tym razem wybrałem kandydata niezależnego – mówi Rory O'Neill.

Na razie społeczeństwo przyjmowało oszczędnościowe decyzje rządu z względnym spokojem. W ramach drastycznych cięć obniżona została minimalna stawka płacy (z 8,65 do 7,65 euro za godzinę), docelowo ma być zlikwidowanych 25 tys. miejsc pracy w sektorze publicznym, z początkiem roku natomiast obniżono progi podatkowe. Międzynarodowi komentatorzy stawiali Irlandczyków za wzór wyrozumiałości dla władzy, spokoju, z jakim akceptują trudne ekonomicznie czasy. Zastanawiając się nad ich fenomenem, sięgali aż do katolickiej tradycji znoszenia przeciwności losu. W listopadzie przemaszerował ulicami Dublina co prawda stutysięczny tłum mieszkańców, ale szli w pokojowych nastrojach, z transparentami wyrażającymi niezadowolenie z działań rządu, jednak bez ekscesów.

– Może się to szybko zmienić i zbuntowane na miarę Grecji społeczeństwo demonstrujące na ulicach to wizja jak najbardziej realna – zauważa prof. David Farrell z Wydziału Nauk Politycznych Uniwersytetu Dublińskiego. Ludzie byli dotychczas względnie spokojni z dwóch powodów. Po pierwsze wiedzieli, że częściowo są współwinni – w końcu rząd, który doprowadził kraj na skraj bankructwa, wybierali sami w powszechnych wyborach. Drugi powód to powstrzymywanie się od silniejszych reakcji do czasu zmiany w polityce. Teraz, kiedy już nastąpiła, uwolnione napięcie i ogrom oczekiwań wobec Fine Gael będą wystawione na weryfikację nadziei z rzeczywistością.

Fine Gael jest partią bardzo zbliżoną programowo do Fianna Fail. Nie sposób uniknąć pytania, jak wiele politycy FG będą w stanie zmienić oraz jak bardzo będzie im na zmianach zależało. Wygrana w wyborach może być dla nich pułapką – politycy przychodzą na już uzgodnioną z Międzynarodowym Funduszem Walutowym pomoc, muszą dostosować się do decyzji UE, mają poniekąd związane ręce.

Z trzech filarów Irlandii: partii Fianna Fail, Kościoła katolickiego i Gaelic Athletic Association – pozostał już tylko ostatni. FF poniosła druzgocącą porażkę, Kościół skompromitował się skandalami o podłożu pedofilskim, jedynie sportowcy nie zawodzą. Premier Cowen broni partii, twierdząc, że podobne fatalistyczne wizje snuto przed Fine Gael, jej ich wynik w wyborach w 2002 r. okazał się znacznie słabszy od oczekiwanego. Sam jednak najwyraźniej mało wierzy w odrodzenie – jeszcze przed wyborami ogłosił, że nie będzie kandydował, co więcej „po konsultacjach z rodziną" zdecydował się  odejść z polityki.

W irlandzkiej polityce skończył się pewien bardzo długi rozdział, coś pękło w społeczeństwie, które postanowiło ukarać Żołnierzy Przeznaczenia i dać szansę Fine Gael, Narodowi Celtyckiemu. Mając na uwadze, jak duże są oczekiwania społeczeństwa wobec nowego rządu, trudno zdecydować, czy liderowi FG Endzie Kenny'emu wypada gratulować wygranej czy współczuć miejsca i czasu, w jakim przyszło mu rządzić.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą